TOP LITERATURY WOJENNEJ!
Bywają takie literackie brylanty, które sprawiają, że człowiek płacze jak dziecko. Osławiona (nie bez powodu!) "Złodziejka książek" właśnie taka jest.
Tchnie trochę ukochanym Bułhakowem, trochę sagą rodzinną, a przy tym - urzeka osobliwym, niezapomnianym stylem (dajcie Zusakowi chwilę, a się przyzwyczaicie) i jest spichlerzem złotych myśli. A przede wszystkim - pokazuje II Wojnę Światową od strony Niemców. I warto choć przez chwilę się tej stronie przyjrzeć.
Z dużymi obawami podchodziłam do ekranizacji. Myślę: Boże mój, żeby tylko nie utracić tych emocji i uczuć znanych z literackiego spotkania! Były mi zbyt drogie, zbyt osobiste, zbyt MOJE. W trakcie lektury celowo nie oglądałam zwiastunów, aby obrazy z mojego świata nie zlały się z filmowymi kreacjami. Szczęśliwie, przekonałam się potem, że film - oczywiście - nie oddaje potęgi literatury, ale na szczęście nie psuje wrażenia. (duuuża ulga)
Ta książka wprawia w osłupienie. Totalna emocjonalna żonglerka. Przepiękna opowieść o wojnie i różnych obliczach miłości, napisana cudownie (co za dialogi! cudo!) - dla mnie swoisty pomnik dla słowa pisanego i czystego serca.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz