sobota, 12 maja 2018

Instrukcja obsługi FACETA/ Katarzyna Miller, Suzan Giżyńska

ZAWSZE BĄDŹ SOBĄ


Humorystyczna, a zarazem całkiem serio napisana kopalnia wiedzy na temat spędzający sen z powiek niemalże każdej kobiecie, czyli: O CO CHODZI Z TYMI FACETAMI.

Autorki w sposób przystępny, często prześmiewczy, ale jednocześnie konkretny, przybliżają nam tajniki męskiego rozumowania (nierzadko są to epokowe odkrycia, uwierzcie). Kiedy trzeba, karcą za naszą babską egzaltację, w innych przypadkach doradzają, kiedy słuchać intuicji i uciekać w siną dal. 

Pojawiają się też tematy poważne - dużo miejsca poświęcono przemocy psychicznej i fizycznej, co dla wielu kobiet może być pierwszym zasianym ziarnem i zarazem krokiem ku uzdrowieniu. Kilkakrotnie daje znać o sobie kwestia romansu z żonatym mężczyzną - i tu też komentarz autorek jest wartościowy, żeby nie rzec - zaskakujący.

Generalnie, warto po tę książkę sięgnąć, nie tylko, żeby się pouśmiechać i pokiwać głową (aha! faktycznie!), lecz również zadumać nieco nad swoimi schematami zachowań, wdrukowanymi nam od wieków przez społeczeństwo i sposób wychowania. Autorki gorliwie namawiają, aby wyjść z tego sztywnego gorsetu moralnych (dulskich) zasad i zacząć wsłuchiwać się w siebie, gromadząc w sercu ciepłe i cenne życiowe doświadczenia.

W  sumie - jest to w dużej mierze książka o nas, kobietach. Jak żyć z facetami i nie zwariować. Ale też - jak żyć z samą sobą, by poczuć samospełnienie, a nawet szczęście.

czwartek, 3 maja 2018

Tamte dni, tamte noce/ André Aciman

CALL ME BY YOUR NAME 


"to jestem ja, to jesteś ty, tego chcę, między nami jest teraz tylko prawda, a tam, gdzie jest prawda, nie ma barier, nie ma ukradkowych spojrzeń, a jeśli nic z tego nie wyniknie, to niech przynajmniej historia odnotuje, że obaj mieliśmy świadomość tego, co się może wydarzyć."

Jedna z najpiękniej napisanych książek o miłości, w jakie dano mi było się zanurzyć. Język Acimana hipnotyzuje i porywa od pierwszych stron - to jest niebywałe literackie odkrycie, czysta poezja w najbardziej subtelnym wydaniu, istne słowne szaleństwo, skarbnica życiowych prawd. I przede wszystkim - uczucie. Epickie! 

To chyba właśnie misternie utkany język autora sprawia, że opowieść o kiełkującym między młodzieńcem a wakacyjnym gościem uczuciu nabiera głębi i urzeka nawet najbardziej sceptycznego czytelnika. Kto z nas nie karmi się bezwiednie historiami o miłości skazanej na porażkę, sekretnej obsesji, przepełnionej namiętnością i obłędem?  

W powietrzu wisi szekspirowskie fatum. Oto przeklęci kochankowie, którzy mają świadomość, że nie ma dla nich przyszłości -  nie są w stanie z siebie nawzajem zrezygnować. Desperacko chwytają wspólne chwile, kradną czas, oszukując nieuchronne przeznaczenie, nie potrafiąc przeciąć więzi, "tak jak robią neurochirurdzy oddzielający jeden neuron od drugiego." Zasada jest prosta: "zadowoli mnie nawet mniej, pod warunkiem, że będzie mi wolno żywić się tymi ochłapami." 

Oryginalny tytuł "Call me by your name" jest symboliczny i żeby się przekonać, kto kogo nazywa swoim imieniem, trzeba wejść w tę opowieść i dać się jej porwać. 

Destrukcyjna, ale rzeczywista i - co najistotniejsze - prawdziwa siła uczucia napędza kochanków do tworzenia wspólnej historii, pomimo przeświadczenia, że świat im tego nigdy nie wynagrodzi. "Wiedziałem, że nasze minuty są policzone, chociaż nie miąłem odwagi ich liczyć, tak samo jak widziałem, w jakim kierunku to wszystko zmierza, chociaż nie miałem odwagi czytać drogowskazów (...) plotki i upływ czasu mogły wypatroszyć albo obrać do kości wszystko, co nas łączyło." 

Raz podjąwszy decyzję, nie będzie odwrotu, ale w zamian będzie coś, co zostanie do końca, co przetrwa i zaiskrzy po latach, kiedy los da im szansę ponownie się spotkać. 

Po prostu miłość. Niewypatroszona przez upływ czasu, schowana w sercu serc, pierwsza, największa i jedyna.