piątek, 30 grudnia 2016

Zaginiona/ reż. Heitor Dhalia

W MATNI


Świetne kino - rasowy thriller z suspensem i emocjami, proponujący widzowi zabawę w zgadywankę - na pograniczu jawy i urojenia.

Tytułowa bohaterka, Jill, na własną rękę udaje się na poszukiwania porywacza swojej siostry. Zostaje uznana przez wymiar sprawiedliwości za nieobliczalną, pomna swoich traumatycznych przeżyć sprzed roku (kiedy ten sam, jak domniemywa dziewczyna, przestępca, usiłował ją zabić), postanawia - krok po kroczku - dotrzeć do prawdy i powstrzymać mordercę.

Niestabilna psychicznie po wcześniejszych doświadczeniach, zakwalifikowana jako osobowość zaburzona "ze skłonnością do urojeń" - Jill musi zdać się na samą siebie. Nikomu nie ufać, nie mówić prawdy.

Z istnym obłędem w oczach Amanda Seyfried jest fantastyczna! Zaprasza widza do swojego szaleńczego świata, w którym nie do końca ogarniamy, co jest marą a co rzeczywistością. Kto mówi prawdę, kto pociąga za sznurki - tego nie wiemy do ostatnich minut filmu. I za to duży plus.

Bridget Jones 3/ reż. Sharon Maguire

NIEZWYCIĘŻONA BRIDGET 


Kto się spodziewał porażki "sequela", ten się mocno zawiedzie. Jakkolwiek historia ta nijak się ma do 3 części powieści (czego, tak przy okazji,  kompletnie nie pojmuję), to nie ujmuje jej uroku i humoru znanego z poprzednich filmów. 

Renèe Zellweger - mimo (nie sposób NIE zauważyć) nieco "odmienionej" twarzy, pozostaje tą samą niezdarną, roztrzepaną i emocjonalnie niestabilną Bridget (dzięki Bogu!). Jest genialna w swojej kreacji i śmiało można ją uznać za mocny punkt tej produkcji. 

Miłym zaskoczeniem okazał się Patrick Dempsey, a raczej jego bohater - idealny "drugi ojciec" dziecka głównej bohaterki, a tym samym jej niestrudzony adorator. 

Niektóre sceny powalają na łopatki - przykładowo, próba dotarcia monstrualnych rozmiarów ciężarnej Bridget na salę porodową. Majstersztyk!

Przesłodzenie historii w żaden sposób nie wpływa negatywnie na odbiór - widz po prostu kocha perypetie Bridget i trzyma kciuki za happy end. Go Bridget! 

czwartek, 15 grudnia 2016

Jeszcze jeden oddech/ Paul Kalanithi

ODDECH ŻYCIA


"Kiedy nadejdzie w twoim życiu jedna z tych wielu chwil, gdy będziesz musiała dać świadectwo siebie - sporządzić rejestr tego, kim byłaś, co osiągnęłaś i ile znaczyłaś dla świata - błagam cię, nie umniejszaj faktu, że wypełniłaś dni umierającego człowieka radością, jakiej nigdy dotąd nie zaznałem, radością sycącą, która nie łaknie więcej, lecz spoczywa, zaspokojona. W tym dniu, właśnie teraz, jest to rzecz niewiarygodna."


"Jeszcze jeden oddech" to nie tylko opowieść o odchodzeniu i godzeniu się z nieuchronnością śmierci, to także - "przypadki" neurochirurga, swoisty pamiętnik lekarza, bogaty zarówno w przeżycia wewnętrzne, jak i medyczne detale.

Znamienne dla tego typu książek, że przeciętny zjadacz chleba otworzy oczy na nieodwołalność przemijania, po czym - chociaż na kilka chwil - zachwyci się życiem i doceni każdy oddech.

Brakuje może efektu WOW, ale z uwagi na życiowe mądrości - warto się nad tą historią pochylić.