"PRZEZNACZENIE BYWA CZASEM NA KURSIE KOLIZYJNYM Z MIŁOŚCIĄ"
Sympatycy Sparksa nie będą zawiedzeni. Etatowy klasyk romantycznych historii wraca tym razem z epicką opowieścią o przeznaczeniu i miłości (nie)spóźnionej, przełamującej bariery czasu i upływ lat.
Hope i Tru poznają się na malowniczej plaży, wśród błękitu nieba i szumu morskich fal. Miłość pojawia się niespodziewanie, jak u Bułhakowa, napada znienacka i wywraca życie obojga do góry nogami. Pomimo autentyczności uczucia, Hope decyduje się iść wytyczoną uprzednio drogą, w zgodzie z rozsądkiem i obrazem szczęścia, które skrupulatnie kreowała przez całe lata. (czytaj: mąż, praca, rodzina, spokój)
Tru pozostaje jej wierny (o czym Hope dowie się długo później), Hope zaś zakłada rodzinę, o której od zawsze marzyła. U schyłku wieku, po licznych życiowych perturbacjach, udaje im się odnaleźć w magicznym miejscu, przy starej skrzynce pocztowej, zwanej Bratnią Duszą. "Ich spojrzenia spotkały się, pokonując utracone lata." Pytanie brzmi: czy jest możliwe, aby czas stanął w miejscu i miłość ocalała po ćwierćwieczu spędzonym osobno, w dwóch różnorakich światach, bez spojrzenia, bez głosu, bez dotyku?
Ci, którzy przyzwyczaili się do cukierkowych zakończeń, będą zaskoczeni. Sparks raczy nas słodko-gorzką puentą, nie-do-końca-przesłodzoną, nieco bardziej realną niż te, które znaliśmy z wcześniejszych powieści. To, co się nie zmienia, to przekonanie, że miłość jest fundamentem wszystkiego i tylko ukochany człowiek - z każdym jego oddechem - jest w stanie podarować nam szczęście.