środa, 24 maja 2017

Jedyna miłość razy dwa/ Taylor Jenkins Reid

ZDERZYĆ SIĘ Z MARZENIEM 


"Myślę jednak, że to dobry znak, że miałem fioła na twoim punkcie 
w wieku szesnastu lat i mam fioła teraz." 


Taylor Jenkins Reid została moją ulubienicą od razu po pierwszym spotkaniu z jej słowem przy okazji "Rozstańmy się na rok." Potem były "Dwa szczęścia do wyboru" - też sukces. A teraz One True Loves - czyli traktat o (nie)powtarzalności miłości, który chwycił mnie za serce bez dwóch zdań!

Mąż Emmy - wielka licealna miłość, niekwestionowana druga połówka - ginie w katastrofie lotniczej. Kobieta po dwóch latach czarnego okresu w swoim życiu otwiera się na relację z Samem, znajomym z czasów młodości. Poza wsparciem i przyjaźnią rodzi się też całkiem fajne, rokujące na przyszłość uczucie. I wtedy - dzwoni mąż. (!) Okazuje się, że przeżył katastrofę, spędził trzy lata na dzikiej wyspie i w tym czasie robił wszystko, by wrócić do domu. Do niej. 

A ona - jest zaręczona z innym. 

Rozpoczyna się walka Jesse'go o Emmę. Przecież przeżyli razem całe swoje dorosłe życie, niezliczone podróże, masę doświadczeń. Pytanie: czy można wrócić do siebie samej sprzed trzech lat? Czy można się cofnąć o te wszystkie dni i być tą samą osobą, która żegnała męża przed podróżą, a potem opłakiwała go w żałobie i podnosiła się z kolan?

Taylor Jenkins Reid ma niezaprzeczalny talent do pisania o uczuciach, Jej opowieści są zawsze niebanalne, tchną wyjątkowością i urokiem. Cud miód. 


poniedziałek, 8 maja 2017

Sama się prosiła/ Louise O'Neill

MOJE CIAŁO TO MOJA TWIERDZA 


"Nie rozpadam się. Rozchodzę się w szwach, a moje wnętrzności wypadają. W środku jestem zupełnie pusta."

Napisana naturalistycznym, niezwykle ostrym (a przez to autentycznym do bólu) językiem historia o frywolnej dość nastolatce, której pewien szalony wieczór wymknął się spod kontroli. Kiedy w internecie zaczynają krążyć obrzydliwe zdjęcia z minionej imprezy, na których Emmie, nieprzytomna, jest wykorzystywana seksualnie przez kilkoro swoich rzekomych "kolegów" - pojawia się pytanie - czy brak NIEZGODY to już gwałt i czy jej "przyjaciele" są winni przestępstwa?

Cyberhorror, raz zapoczątkowany, nie ma końca. Fotki można przecież wydrukować i powiesić na szkolnej szafce. Można wysłać świńskie smsy albo praktykować głuche telefony. Można wszystko - w ramach tzw. obrony przyzwoitości, bo przecież "sama tego chciała" ... Po co wkładała wyzywającą sukienkę, po co zalecała się do każdego faceta, po co piła alkohol... Powody można mnożyć w nieskończoność. Palec potępienia zawsze wskaże jednoznacznie - winna jest kobieta. SAMA SIĘ O TO PROSIŁA.

Wreszcie - wstyd. Wstyd rodziców, lokalnej społeczności. Wyrzuty sumienia bohaterki - która w końcu nie wie, czy gwałt miał miejsce, czy nie - bo przecież nic nie pamięta. Mija rok, policja mozolnie gromadzi dowody, lokalne telewizje wałkują temat, a Emmie nie przestaje być niechlubną "atrakcją" miasteczka. Ile jest w stanie wytrzymać i czy dotrwa do procesu? A może ponowna próba samobójcza okaże się skuteczna i Emmie, osamotniona w swej rozpaczy, odzyska upragniony spokój?

Obowiązkowa lektura ku przestrodze. Mianowicie: uważaj na swoich znajomych, uważaj na to, z kim idziesz na imprezę, strzeż swojego życia w sieci. Pilnujcie się nawzajem, nie róbcie głupstw w pojedynkę - jedna nierozsądna (młodzieńcza) decyzja może zrujnować wszystko. Nie jest powiedziane, że to nie przytrafi się komuś obok nas. Pytanie - ile odwagi mam w sobie, by to powstrzymać? Ile hartu ducha musi mieć ofiara, by przetrwać kompromitujące przesłuchania, powszechny ostracyzm oraz zbrukanie swojego nastoletniego ciała? Kiedy wreszcie społeczeństwo otrząśnie się z amoku i zrozumie, że za gwałt ZAWSZE odpowiada sprawca, a NIGDY ofiara?

Sporo przed nami w tej materii. Póki nie nastąpią lepsze czasy, może warto zgłębić temat, rozejrzeć się wkoło, być czujnym na tyle, by w krytycznym momencie podjąć właściwą decyzję, by mądrze wybrać, by zrozumieć, że o gwałt NIKT SIĘ NIGDY NIE PROSI.

niedziela, 7 maja 2017

Ponad wszystko/ Nicola Yoon

EMOCJONALNA MIAZGA


"Jednak teraz, w prawdziwym życiu, mamy nad głowami puste dymki zamiast myśli. Chociaż w zasadzie to mój wcale nie jest pusty, ale przecież nie mogę powiedzieć Olly'emu, że ma cudowne oczy. Rzeczywiście błękit Oceanu Atlantyckiego, tak jak mówił. To dziwne, bo przecież wcześniej o tym wiedziałam. Co innego wiedza, a co innego sprawdzenie na własne oczy. Tak jak sen o locie to nie prawdziwe latanie."


Otóż to - sen o locie to nie prawdziwe latanie. Wyobrażenie pierwszej miłości to nie doświadczenie jej każdym milimetrem ciała. Projektowanie przyszłości to nie przeżycie jej na własnej skórze. Życie "w bańce" to nie życie.

Ta opowieść dowodzi, że życie jest składową drobnych chwil, pojedynczych decyzji, przypadkowych gestów. Jedno wspólne spojrzenie Maddie i Olly'ego poruszy niebo i ziemię, a przynajmniej - życie ich obojga.

Chora na niezwykle rzadką przypadłość - tzw. "alergię na cały świat" - Madeline spędza względnie spokojny żywot w swoim sterylnym "szklanym domu", z dala od wszelakich niebezpieczeństw, pod czujnym okiem inwigilującej każdy krok mamy i dobrodusznej pielęgniarki Carli.

I oto po 18 latach zjawia się on. (!) Błękitnooki, uroczy i jedyny w swoim rodzaju. Nie mogą się dotykać, nie mogą być razem, nie powinni byli w ogóle się w sobie zakochać. A jednak! Siła uczucia niszczy uprzedzenia i - niczym efekt motyla - wprawia w ruch wszystko wokół, skutkując nowymi wyborami i "drugim" życiem.

Nie jesteśmy w stanie przewidzieć końca tej historii, tak jak nie jesteśmy w stanie zaprojektować całego swojego życia. Totalny zwrot akcji (nie zdradzę!) wprawia czytelnika w niemałe osłupienie. (Cooo? Jak to? Czy to się dzieje naprawdę?) Ta historia absorbuje do końca, wchłania i osadza się tak głęboko, że po skończeniu jej cierpimy mimowolnie na "syndrom osierocenia." Zarówno ja, jak i moja nastoletnia córka zostawiłyśmy w tej książce kawałek serca. (zaznaczmy, że dzieli nas jednak kilkanaście lat, a wrażenia bliźniacze) Mam tylko nadzieję, że film w żaden sposób nie umniejszy magii tej niebanalnej, pięknej, wręcz "epokowej" miłości.

Krótko mówiąc - na 100% będzie to TOP TEN moich życiowych książek.