czwartek, 28 grudnia 2017

Charlie/ reż. Stephen Chbosky

PRZYJAŹŃ W ŚWIECIE OBŁĘDU


Ten film ma tyle warstw, że nawet gdy wydaje się, że już wiemy wszystko, okazuje się, że karty nie zostały finalnie odkryte i nie dokopaliśmy się do surowego dna.

Pozornie lekka i przyjemna opowieść o licealnych przyjaźniach przekształca się w trudny traktat o dorastaniu w cieniu duchów przeszłości, ale także stanowi ukłon w stronę tolerancji i otwartości na drugiego człowieka. Przesłanie, by nie oceniać drugiej osoby przez pryzmat jej błędów, ale ujrzeć całokształt, do tego świetnie skonstruowana postać bohatera (bardzo dobry  Logan Lerman) oraz zawiła narracja (flashback) czynią ten film naprawdę wyjątkowym.

Temat przewodni jest szczególnie delikatny: jak zaakceptować bolesne, mgliste wspomnienia i nie zwariować? W jaki sposób pozbyć się technik wyparcia i stanąć twarzą w twarz z czarną przeszłością?

Ezra Miller jako spontaniczny przyjaciel Charliego to istny majstersztyk. On dosłownie "robi ten film." Pozytywne zaskoczenie ze strony Emmy Watson. Całość bardzo smaczna i 'wielofunkcyjna' - rozbawi, owszem, ale w pierwszej kolejności poruszy czułe struny i może otworzy oczy na problem zdrowia psychicznego młodych ludzi?


Byłoby cudownie, gdyby tak się stało. Gdyby nie klasyfikować załamań nerwowych jako wariactwa, a rozprawy z dzieciństwem jako fanaberii. Patrzmy w serce. Tego Wam wszystkim życzę. #we_are_infinite

niedziela, 10 grudnia 2017

Celibat: opowieści o miłości i pożądaniu/ Marcin Wójcik

W POGONI ZA INSTYNKTEM


"Biskup Grzegorz Ryś tak mówił na Przystanku Jezus w 2015 roku: <Niektórym się wydaje, że w celibacie najtrudniejsze jest to, że człowiek nie podejmuje życia erotycznego. Nie, w celibacie najtrudniejsze jest to, że żyję samotnie. Czy ja sobie jakoś z tym radzę? Mam nadzieję, że tak. Sposobem jednym jedynym jest modlitwa.>"

Okrzyknięta skandaliczną, powieść pana Wójcika wcale aż tak nie gorszy ani nie oburza. Jeśli przeczytamy ją jako traktat o człowieku, wraz z jego namiętnościami i wyzwaniami, to nabiera innego znaczenia. Chwilami szokuje, wprawia w osłupienie - fakt. W większości jednak budzi współczucie.

Jest to zbiór historii - każda z nich to osobne życie, osobna historia jakiegoś tam człowieka, który w swoim życiu z różnych powodów, podjął owo "wyzwanie" bycia księdzem Kościoła Katolickiego (jedynego kościoła, jak wprowadza we wstępie autor, który utrzymuje celibat jako przepis warunkujący bycie kapłanem).

Drugi aspekt to kwestia, jak ten celibat (czyli dosłownie "BEZŻEŃSTWO") pojmują poszczególni księża - główni bohaterowie książki, ale także drugoplanowe postaci, które pojawiają się w ich relacjach. (nie tylko biskupi czy proboszczowie, ale też i kobiety lgnące do kapłanów i godzące się na proponowany im układ)  Dla jednych to tylko i wyłącznie brak możliwości posiadania żony, nie zwalniający z prawa do popełnienia grzechu (czyli akcje pt. nie będę walczył ze swoim instynktem). Dla innych to radykalna postawa pełna wyrzeczeń, świadcząca o poświęceniu i służbie Bogu, a także podążaniu za bezżennym Chrystusem. Wreszcie - dla niektórych to nic nie znaczący zapis, którego nie ma konieczności wcielać w życie, którego pogwałcenie należy tylko, powiedzmy, umiejętnie ukryć przed gorszącą się lokalną społecznością. (co nie przeszkadza w corocznych wakacjach na greckich wyspach, gdzie koloratka znika w kieszeni, a kluby nocne stoją otworem)

To, co chyba najbardziej przeraża, to tzw. emocjonalne więzienie bohaterów-księży. Literalnie każdy z nich walczy ze swoimi demonami, z erotyzmem, z naturą. Każdy z nich (pomijam drastyczne przypadki pedofilii, także opisane w powieści, ale to jest już bezapelacyjnie jednostka chorobowa i przestępstwo) przeżywa życiowy kryzys, poddaje pod wątpliwość swoją decyzję, tęskni za byciem ojcem i mężem. Wielu nie rozumie, dlaczego odebrano im taką możliwość, czują, że spełniliby się w rodzinnym życiu, jednocześnie służąc kościołowi. Skutek - nie zakłamując statystyk, co drugi, może trzeci, jest w związku z kobietą, wielu z nich ma dzieci, które regularnie odwiedza i którym "ojcuje".

By jednak pozostawić czytelnika w dwuznaczności, ostatnia opowieść żonatego księdza prawosławnego (seksoholika i przemocowca) dowodzi, że tak naprawdę nie ma złotego środka, nie ma recepty na szczęście i chyba zależy ono od człowieka, a nie od roli, w jaką został wdrukowany przez splot różnych wydarzeń.

Niezależnie od tego, czy Kościół kiedyś uchyli zapis stanowiący o celibacie, warto się pochylić nad tymi historiami, ujrzeć człowieka w człowieku, otworzyć umysł. Wszystko sprowadza się do prostej prawdy -  pragniemy kochać i być kochanym. Księża też.