czwartek, 28 grudnia 2017

Charlie/ reż. Stephen Chbosky

PRZYJAŹŃ W ŚWIECIE OBŁĘDU


Ten film ma tyle warstw, że nawet gdy wydaje się, że już wiemy wszystko, okazuje się, że karty nie zostały finalnie odkryte i nie dokopaliśmy się do surowego dna.

Pozornie lekka i przyjemna opowieść o licealnych przyjaźniach przekształca się w trudny traktat o dorastaniu w cieniu duchów przeszłości, ale także stanowi ukłon w stronę tolerancji i otwartości na drugiego człowieka. Przesłanie, by nie oceniać drugiej osoby przez pryzmat jej błędów, ale ujrzeć całokształt, do tego świetnie skonstruowana postać bohatera (bardzo dobry  Logan Lerman) oraz zawiła narracja (flashback) czynią ten film naprawdę wyjątkowym.

Temat przewodni jest szczególnie delikatny: jak zaakceptować bolesne, mgliste wspomnienia i nie zwariować? W jaki sposób pozbyć się technik wyparcia i stanąć twarzą w twarz z czarną przeszłością?

Ezra Miller jako spontaniczny przyjaciel Charliego to istny majstersztyk. On dosłownie "robi ten film." Pozytywne zaskoczenie ze strony Emmy Watson. Całość bardzo smaczna i 'wielofunkcyjna' - rozbawi, owszem, ale w pierwszej kolejności poruszy czułe struny i może otworzy oczy na problem zdrowia psychicznego młodych ludzi?


Byłoby cudownie, gdyby tak się stało. Gdyby nie klasyfikować załamań nerwowych jako wariactwa, a rozprawy z dzieciństwem jako fanaberii. Patrzmy w serce. Tego Wam wszystkim życzę. #we_are_infinite

niedziela, 10 grudnia 2017

Celibat: opowieści o miłości i pożądaniu/ Marcin Wójcik

W POGONI ZA INSTYNKTEM


"Biskup Grzegorz Ryś tak mówił na Przystanku Jezus w 2015 roku: <Niektórym się wydaje, że w celibacie najtrudniejsze jest to, że człowiek nie podejmuje życia erotycznego. Nie, w celibacie najtrudniejsze jest to, że żyję samotnie. Czy ja sobie jakoś z tym radzę? Mam nadzieję, że tak. Sposobem jednym jedynym jest modlitwa.>"

Okrzyknięta skandaliczną, powieść pana Wójcika wcale aż tak nie gorszy ani nie oburza. Jeśli przeczytamy ją jako traktat o człowieku, wraz z jego namiętnościami i wyzwaniami, to nabiera innego znaczenia. Chwilami szokuje, wprawia w osłupienie - fakt. W większości jednak budzi współczucie.

Jest to zbiór historii - każda z nich to osobne życie, osobna historia jakiegoś tam człowieka, który w swoim życiu z różnych powodów, podjął owo "wyzwanie" bycia księdzem Kościoła Katolickiego (jedynego kościoła, jak wprowadza we wstępie autor, który utrzymuje celibat jako przepis warunkujący bycie kapłanem).

Drugi aspekt to kwestia, jak ten celibat (czyli dosłownie "BEZŻEŃSTWO") pojmują poszczególni księża - główni bohaterowie książki, ale także drugoplanowe postaci, które pojawiają się w ich relacjach. (nie tylko biskupi czy proboszczowie, ale też i kobiety lgnące do kapłanów i godzące się na proponowany im układ)  Dla jednych to tylko i wyłącznie brak możliwości posiadania żony, nie zwalniający z prawa do popełnienia grzechu (czyli akcje pt. nie będę walczył ze swoim instynktem). Dla innych to radykalna postawa pełna wyrzeczeń, świadcząca o poświęceniu i służbie Bogu, a także podążaniu za bezżennym Chrystusem. Wreszcie - dla niektórych to nic nie znaczący zapis, którego nie ma konieczności wcielać w życie, którego pogwałcenie należy tylko, powiedzmy, umiejętnie ukryć przed gorszącą się lokalną społecznością. (co nie przeszkadza w corocznych wakacjach na greckich wyspach, gdzie koloratka znika w kieszeni, a kluby nocne stoją otworem)

To, co chyba najbardziej przeraża, to tzw. emocjonalne więzienie bohaterów-księży. Literalnie każdy z nich walczy ze swoimi demonami, z erotyzmem, z naturą. Każdy z nich (pomijam drastyczne przypadki pedofilii, także opisane w powieści, ale to jest już bezapelacyjnie jednostka chorobowa i przestępstwo) przeżywa życiowy kryzys, poddaje pod wątpliwość swoją decyzję, tęskni za byciem ojcem i mężem. Wielu nie rozumie, dlaczego odebrano im taką możliwość, czują, że spełniliby się w rodzinnym życiu, jednocześnie służąc kościołowi. Skutek - nie zakłamując statystyk, co drugi, może trzeci, jest w związku z kobietą, wielu z nich ma dzieci, które regularnie odwiedza i którym "ojcuje".

By jednak pozostawić czytelnika w dwuznaczności, ostatnia opowieść żonatego księdza prawosławnego (seksoholika i przemocowca) dowodzi, że tak naprawdę nie ma złotego środka, nie ma recepty na szczęście i chyba zależy ono od człowieka, a nie od roli, w jaką został wdrukowany przez splot różnych wydarzeń.

Niezależnie od tego, czy Kościół kiedyś uchyli zapis stanowiący o celibacie, warto się pochylić nad tymi historiami, ujrzeć człowieka w człowieku, otworzyć umysł. Wszystko sprowadza się do prostej prawdy -  pragniemy kochać i być kochanym. Księża też.

wtorek, 28 listopada 2017

Ty przeciwko mnie/ Jenny Downham

KTÓRA PRAWDA JEST PRAWDZIWA?


"Czuł się przy niej absolutnie żywy i obecny. 
To zaś sprawiło, że ona poczuła się tak samo, 
jakby wcześniej była niewyraźna lub ledwie widoczna." 


Ofiara kontra gwałciciel. Ostra impreza, dużo alkoholu, flirt i zabawa, a następnego dnia - oskarżenia o gwałt na randce. Szanowany chłopak z tzw. "dobrego domu" twierdzi, że wszystko odbyło się za obopólną zgodą; ofiara zaś utrzymuje, że będąc nieprzytomną z alkoholowego upojenia, tej zgody nie mogła wyrazić. 

W środku wzajemnych "prawd" (jednakowo świętych dla każdej ze stron) rodzi się relacja pomiędzy bratem ofiary a siostrą domniemanego gwałciciela. Wbrew całemu światu, wbrew sobie, w ukryciu przed rodzeństwem, z domieszką niepokoju, niedowierzania, ale też nadziei na przyszłość. 

Co zrobić z tą miłością? Jak pogodzić ze sobą czystą jak łza miłość do rodziny z obezwładniającym, kosmicznym, zakazanym uczuciem? Gdzie leży prawda, kto kłamie? Jak nie oskarżać siostry za jej bezmyślność i naiwność, jak nie wątpić w moralność brata, gdy na jaw wychodzą coraz to nowe fakty? 

Świetna powieść o rozmaitych odcieniach miłości. O tym, że rodzice zawsze chronią dzieci za wszelką cenę. O tym, czy ocalić prawdę i własne "ja", czy pójść drogą konformizmu i zamieść rodzinne śmieci pod dywan (czyli opcja pt. mniejsze zło).  Dużo tutaj szarości, dwuznaczności, lecz przede wszystkim - tęsknoty za normalnością, za dobrą, piękną miłością - a przecież właśnie to jest naszym największym pragnieniem. 

Spotkać miłość, która uczyni cię lepszym człowiekiem, dzięki której wzniesiesz się ponad przeciętność, szaro-burość, miałkość. Oni to znaleźli, posiedli tę tajemnicę, pytanie - czy w obliczu rodzinnych dramatów będą w stanie ochronić to uczucie i dokonać słusznych wyborów?  

poniedziałek, 30 października 2017

Socjopaci są wśród nas/ Dr Martha Stout

NIE WSTYDŹ SIĘ SWOJEGO SUMIENIA 


"Sumienie (...) może skłonić nas do wyjścia z naszej skóry (...) Sumienie wyrasta z łączących nas więzi emocjonalnych. W swojej najczystszej postaci nazywa się miłością."

Dzisiejszy świat należy do ludzi odważnych, przedsiębiorczych, hardych, a czasem nawet - bezwzględnych. Nie możemy sobie pozwolić na słabość, łzy i "miękkość" - wręcz przeciwnie, trzeba nam zbroić się w tarczę i walczyć każdego dnia o swoje miejsce, swój "stołek", swoje JA.

Zdarza się, że napotykamy na swojej drodze ludzi, którzy właśnie tacy są - wzbudzają nasz podziw, nierzadko trudno uchwytny lęk lub szacunek. Oni mają wszystko, idą po trupach do celu, nie rozpaczają - gdyż szloch jest tylko dla słabszych. Nie dręczą się poczuciem winy ani odpowiedzialnością za drugą osobę. Żyją w przekonaniu o swojej nieomylności i wielkości. 

Wydawać by się mogło, że żyje im się łatwiej. I może rzeczywiście tak jest. Ale to, czego oni nie mają, a czym możemy poszczycić się my - jest właśnie sumienie, czyli - jak pisze autorka - nasz "siódmy zmysł", umiejętność obdarzania ciepłym uczuciem drugiego człowieka, empatia.  I choć to cecha często niewygodna, irytująca i z pewnością nieprzysparzająca nam życiowych sukcesów - pani Stout jest święcie przekonana, że warto być dumnym, że się ma sumienie, ponieważ życie bez uczuć wyższych jest egzystencjalną otchłanią i w efekcie prowadzi do nieszczęścia. 

Poza opiewaniem tej naszej "słabości", autorka w obrazowy sposób zapoznaje nas z sylwetkami socjopatów, poddając analizie ich okrutne czyny, próbując jednocześnie nas przestrzec przed wchodzeniem z nimi w bliskie relacje. Dr Stout piętnuje toksyczność oraz służy poradą, jak rozpoznać socjopatę i nie dać się zwieść jego urokowi. 

Obowiązkowa lektura dla każdego, kto ma choć podstawowe pojęcie o psychologii i chciałby zgłębić temat socjopatów, nauczyć się wyłapywać czytelne znaki toksyczności oraz poznać strategię obrony przed ludźmi, którzy nie potrafią kochać, którym nie jest  nigdy przykro i którzy nigdy przenigdy nie czują się winni, gdy ktoś przez nich cierpi. 

A tacy ludzie są wśród nas. 


sobota, 28 października 2017

Przełęcz ocalonych/ reż. Mel Gibson

WYPROSTOWANY WŚRÓD TYCH, CO NA KOLANACH


Wiedziałam, że Mel Gibson kręci filmy spektakularne. Wiedziałam, że traktują często o sprawach wielkich, duchowych, epickich. Ale żeby aż tak?! Wyreżyserować ponad dwugodzinny obraz, podczas którego człowiek siedzi ze ściśniętym żołądkiem i załzawionymi oczami?

Andrew Garfield niewątpliwie "robi" ten film - zresztą nie tylko on. Wraz ze swoją żołnierską kompanią tworzą niesamowity team i wywołują u widza szereg ciepłych uczuć. Przecież my kochamy takie prawdziwe, męskie przyjaźnie, zrodzone na polu bitwy, wśród ognia, kurzu i krwi! 

Sceny wojenne są po prostu genialne. (nie dziwi zatem Oscar za montaż i dźwięk) Tam współgra wszystko - muzyka, kadr, aktorstwo, slow motion. Niczego nie ma w nadmiarze, każda minuta jest potrzebna, akuratna, ważna. 

To, co jednak jest najbardziej nieprawdopodobne, to - rzecz jasna - sama biografia bohatera. Człowieka, który pozostał sobą do końca, którego nikt nie potrafił moralnie złamać. Człowieka, który nie bał się śmierci - ba! był nawet na nią gotowy, ale wpierw pragnął dać coś z siebie i zwrócić się - w zgodzie z własnym sumieniem - ku drugiemu człowiekowi. 

Desmond Doss był przykładem moralnego zwycięzcy. Żołnierz, który odmówił obcowania z bronią i nigdy nie używał przemocy, został powojennie odznaczony prezydenckim medalem za wzorową służbę wojskową! Człowiek, dla którego przykazanie miłości było nadrzędnym celem w życiu, pacyfista, chrześcijanin, skory poświęcić swoje istnienie dla drugiej osoby - nawet wroga! Kto z nas nie chciałby takim być? 

Odnoszę wrażenie, że to o nim pisał Herbert: 

(...) idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch 
(...)
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
(...)
Bądź wierny Idź 

Odwagi Dossa nie sposób zmierzyć jakąkolwiek miarą. Wycieńczony, głodny, w obliczu bezpośredniego zagrożenia życia - uratował 75 osób ze śmiertelnej przełęczy, własnoręcznie spuszczając ich na zwykłej linie, mając w tle otchłań ognia i setki martwych ciał. Wierny do ostatnich chwil, nieulękły, emocjonalnie niezachwiany, prawdziwy. 

BOHATER. 

środa, 4 października 2017

Uratuj mnie/ Guillaume Musso

WOJNA Z ZAŚWIATAMI


Co się stanie, kiedy dowiesz się, że najdroższa Ci osoba ma zapisaną w zaświatach datę swojej śmierci? Czy zdołasz ją ocalić, poświęcając wszystko, co masz, a nawet - swoje własne życie?

Sam - ceniony nowojorski lekarz - leczy się z żałoby po samobójczej śmierci żony, gdy spotyka Juliette - francuską kelnerkę, która udała się do Nowego Jorku w pogoni za marzeniami. Kilka niespodziewanych zdarzeń, tajemniczych osób i niezrozumiałych dla śmiertelnika rozmów - i okazuje się, że po Juliette przyszło Przeznaczenie (pod postacią zagadkowej Grace), a Sam nie jest w stanie uczynić nic, by zapobiec temu, co - jak twierdzi Grace - MUSI się wydarzyć. 

Jeśli dodamy do tego nierozwikłany sekret śmierci Grace, jej niespełnioną miłość oraz pragnienie ocalenia nastoletniej córki Jodie, która znieczula ból i rozpacz za pomocą narkotyków - otrzymamy całkiem niezłą powieść, której finisz wprawi nas w niemałe zaskoczenie. 

Nie jest to mistrzostwo, do jakiego przyzwyczaił nas Musso. Język chwilami irytuje i krótkie sekwencje przypominają odcinki telewizyjnego show, niemniej jednak jestem skłonna mu to wybaczyć, bo sama historia niewątpliwie urzeka. 

środa, 6 września 2017

Za zamkniętymi drzwiami/ B.A. Paris

OKO W OKO Z OPRAWCĄ


Nie jest to może literackie arcydzieło, ale trzyma w napięciu i dobrze się czyta. Książka ku przestrodze - nawet jeśli zakochasz się bez pamięci (a może zwłaszcza wtedy!) - uważaj, z kim masz do czynienia. Słuchaj intuicji, bądź czujna. Za każdą piękną (z pozoru) duszą może kryć się odrażające monstrum.

Grace wpada w sidła psychopatycznego męża. Choć trudno w to uwierzyć, kobieta żyje w "złotej klatce" i przez długi czas nie udaje jej się stamtąd wydostać - "pan mąż" skutecznie dba o to, by odciąć wszelkie możliwości wołania o pomoc. Bez telefonu, bez książek i gazet, bez ołówka (!) czy długopisu - mimo to w głowie Grace i jej niepełnosprawnej siostry rodzi się chytry plan, który zamierzają zrealizować za wszelką cenę. Należy jedynie się porządnie przygotować i odegrać wzorcowo swoją rolę.

Wszystko bowiem dzieje się za zamkniętymi drzwiami, tam, gdzie świat nie ma dostępu. Ale może jednak istnieje szansa wybawienia?

niedziela, 3 września 2017

Światło, które utraciliśmy/ Jill Santopolo

BĄDŹ MOIM ŚWIATŁEM


"Właśnie takie chwile były moimi nasionkami granatu, przez które nawet dziś nie potrafię rozstać się z tobą do końca. Kiedy odsłaniałeś przede mną swoją słabość, czułam się za ciebie odpowiedzialna. Prawdziwe oblicze ukazujemy tylko tym, na których nam najbardziej zależy."


Jedna z najlepszych powieści o miłości, jaką kiedykolwiek czytałam. Serio! 

Trochę pachnie "Love, Rosie" - bohaterowie schodzą się, rozchodzą, ale, nawet będąc w nowych (udanych) związkach, nie potrafią o sobie zapomnieć. Miłość napadła na nich - jak u Bułhakowa - niczym przyczajony morderca, totalnie niespodziewanie. Miłość wielka i prawdziwa, targana emocjami, powodująca ekstazę lub agonię. Uczucie, przez które w brzuchu fruwa stado motyli, a z drugiej strony - dzięki któremu zaczynasz projektować przyszłość i marzyć o dozgonnym trzymaniu się za rękę. 

Ziarno zasiane, kiełkuje i rozrasta się, niezależnie od okoliczności. A może prawdziwa miłość zawsze znajdzie sposób, żeby siebie nawzajem odnaleźć? 

piątek, 1 września 2017

Gifted/ reż. Marc Webb

KOCHAĆ TAK PO PROSTU 


Ten film powinien być obowiązkową pozycją dla każdego rodzica/ opiekuna/ pedagoga. Płynie z niego klarowne przesłanie: NIE KOCHA SIĘ ZA COŚ, KOCHA SIĘ ZA NIC. 

Wujek małej Mary (matematycznego geniusza, stąd tytuł OBDAROWANI)  - na pozór nieco nieokrzesany, roztrzepany i z całą pewnością nieidealny - robi to, co dyktuje mu serce. Słucha dziewczynki, pragnie dla niej normalnego dzieciństwa, chroni - ale nie za wszelką cenę. Sposób, w jaki pokazuje jej swoje uczucia - dostosowując przekaz do jej poziomu, do dziewczęcej wrażliwości, ale także nieprzeciętnej inteligencji - wyciska łzy. Dużo łez. (Scena w szpitalu powala na łopatki. Kto widział, ten wie.)

Na szczęście ta amerykańska produkcja nie ociera się o tandetę i to jest jej niewątpliwy plus. Mckenna Grace i Chris Evans tworzą genialny duet - widz im po prostu wierzy i kibicuje Evansowi w walce o opiekę nad siostrzenicą.

Pozostaje fundamentalna kwestia - czy wtłoczyć dziecko w więzienie swoich talentów i starać się maksymalnie je wykorzystać (jak pragnie babcia Mary, niespełniona życiowo matematyczka), czy puścić je wolno, patrząc czujnie z boku, aż rozpościera skrzydła i żyje nie tylko dla siebie, ale również dla świata. 

Dla mnie idea jest prosta: daj dziecku korzenie, by wiedziało, gdzie jego dom, a potem daj skrzydła, by wyfrunęło, gdy będzie gotowe. 

środa, 30 sierpnia 2017

13 powodów/ Jay Asher

KRUCHOŚĆ CZŁOWIECZEGO ISTNIENIA


Zaintrygowana kontrowersjami na temat serialu (że zły, że namawia do samobójstwa, że naciągany itd.), postanowiłam przekonać się, o co tyle szumu.

I w sumie - zrozumiałam. Fakt - książka jest przejmująca i traktuje o delikatnej ludzkiej psychice, jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że w rzeczy samej może być dla kogoś subtelnym, wręcz niewidzialnym, niebezpośrednim bodźcem do tragicznej w skutkach decyzji.

Dlaczego? Dlatego, że główna bohaterka odchodzi w iście spektakularny sposób. Nie widząc alternatywy (albo: nie szukając jej nazbyt gorliwie), odbiera sobie życie, pozostawiając "spuściznę" w postaci 13 nagranych kaset, które obwinią 13 kolejnych osób za jej śmierć.

Ona odeszła, ale oni - zostali. Zostali z wiedzą, z którą nie mogą już nic zrobić i to wydaje mi się najbardziej dotkliwym aspektem tej opowieści. Jak przeciętny nastolatek ma żyć ze świadomością, że - według samobójcy - przyczynił się bezpośrednio do jego depresji, a w konsekwencji - śmierci?

A może ta historia to doskonały punkt wyjścia do rozmowy o zdrowiu psychicznym? O tym, że każda "głowa", każda psychika - zwłaszcza młodego człowieka, ale nie tylko - jest inna. To, co dla nas stanowi powód do śmiechu, co nonszalancko zlekceważymy, dla drugiej osoby będzie już jedną z 13 cegiełek, z których zbuduje sobie swoją konstrukcję prowadzącą do śmierci.

Zainteresujmy się drugim człowiekiem. Nie zbawiajmy od razu całego świata, ale nie pozwólmy też, aby osoba chora - tak w zasadzie należałoby zdiagnozować bohaterkę - doszła do muru, którego nie przebije już żaden przyjaciel, żaden nauczyciel, żaden znajomy, żaden terapeuta. Nie dopuśćmy, aby ten ktoś obwiniał potem cały wszechświat o swoją śmierć.

Początek decyzji jest zawsze w umyśle chorego. Na dnie czarnej, nieszczęśliwej, wynędzniałej duszy. Może róbmy tak, aby tę duszę rozświetlić, rzucić linę i wyciągnąć za fraki z otchłani rozpaczy?

Rozejrzyjmy się. Mówmy na głos o zdrowiu psychicznym. Chodźmy do psychologów. Edukujmy siebie i wszystkich wokół. Dajmy sobie 13 powodów, by żyć, a nie - by umierać.

czwartek, 10 sierpnia 2017

Dziewczyna z Brooklynu/ Guillaume Musso

WYJŚĆ Z PIEKIEŁ 

"Nic bardziej nas nie szarpie niż wspomnienie przegapionych okazji
 i zapach szczęścia, 
któremu pozwoliliśmy umknąć.

Istny, bezapelacyjny majstersztyk. Niezwykle realistyczna opowieść o poszukiwaniu prawdy, o detektywistycznej podróży, na którą z ogromną determinacją i niegasnącym uporem decyduje się główny bohater, by ratować kobietę swojego życia.

A w tym wszystkim - niczym slajdy z rzutnika - wyświetlają nam się kolejne elementy układanki, wstrząsają naturalistyczne obrazy, przyprawiają o dreszcze wydarzenia z przeszłości, które - kiedyś tam, w dawnym życiu - doprowadziły do niebywałej tragedii, znanej przeciętnemu czytelnikowi z telewizyjnych wiadomości.

W całej tej historii - wypełnionej mistrzowskim napięciem, napisanej genialnym, wartkim językiem - Musso nie zapomina o uczuciach bohaterów, o liryzmie. Przedstawia wersję zdarzeń z kilku perspektyw, pozwalając wniknąć nam w najczarniejsze zakamarki ludzkiej duszy, poznać drogę do piekła i drogę Z PIEKŁA, pochylić się nad człowieczą pogonią zarówno za dobrem, jak i złem, nie koloryzując i pamiętając, że każdy kształtuje przeznaczenie - nie tylko własne, ale i tych, których ma wokół siebie i których dotkną (teraz lub kiedyś) podjęte w danym momencie decyzje. 

Decyzje, od których potem nie ma odwrotu i za które przyjdzie w odpowiednim czasie zapłacić. Cena bywa rozmaita: autodestrukcja, samobójstwo, ucieczka czy wreszcie - morderstwo. To wszystko - za coś: za cenę władzy, panowania nad innymi lub - w imię czegoś: miłości, cierpienia lub zemsty. 

Musso w pewnej chwili cytuje Freuda: "Człowiek nie jest wcale tą poczciwą istotą z sercem pragnącym miłości. Nie, człowiek jest swoim najgorszym wrogiem. Człowiek prowadzi wojnę z sobą samym. W swojej największej głębi człowiek jest brutalny, agresywny, ma w sobie popęd śmierci, pragnienie dominacji bliźniego i podporządkowania go sobie przez upokorzenie."  Tym samym przekonuje, że człowiek jest zdolny do największego okrucieństwa, ale również do najpiękniejszych poświęceń i wielkich, szlachetnych uczuć. 

Początek wszystkiego/ Robyn Schneider

NIE WYPUSZCZAJ SZCZĘŚCIA Z RĄK


"Była tak swobodna i pełna naturalnego wdzięku, że to aż bolało, i wiedziałem, że nigdy,
 nawet za milion lat, nie wybierze kogoś takiego jak ja. 
Ale przez kolejne kilka minut zadowalałem się cudowną ewentualnością, że może jednak." 


Co się wydarzy, gdy spotkają się dwa indywidua - osobliwa dziewczyna, na której opinia innych nie robi wrażenia oraz chłopak, który spadł na prawie ostatni szczebel w szkolnej hierarchii i musiał porzucić marzenia o karierze sportowej z powodu głupiego, młodzieńczego błędu?

Na ile znamy drugą osobę, a na ile zakochujemy się w wyobrażeniu o niej? Dlaczego uczucie miłości bywa tak cudowne, że aż swą cudownością powoduje ból? Ile demonów przeszłości kryje się za fasadą cynizmu, dobrego humoru i beztroski? 

Napisana świetnym językiem powieść o tym, co (nie)oczywiste - o tym, że czarno-biała granica zawsze miesza się z odcieniami szarości, że miłość nierzadko prowadzi do nieuchronnego bólu, ponieważ to tzw. przypadek (przeznaczenie?) decyduje o tym, kto zjawi się w naszym życiu, nawet jeśli o naszych uczuciach decydujemy my sami.

Pytanie: czy nawet najpiękniejsze, najsilniejsze uczucie jest w stanie rozprawić się z cierpieniem i zabliźnić rany z 'dawnego' życia? Czy miłość wystarczy i uleczy emocjonalny chaos? Czy to będzie początek wszystkiego, czy też krążący niczym czarna, gradowa chmura - koniec? I wreszcie: walczyć do końca czy puścić wolno tego, kogo kocha się nad życie? 

Masz jedno życie. Wybieraj. 

wtorek, 1 sierpnia 2017

Vaiana: Skarb Oceanu/ reż. Ron Clements, John Musker

WYPŁYŃ POZA ZATOKĘ  


"Widzę światło na wodzie, co lśni, jak ogień.
Daleko stąd marzenia są.
Dobrze wiem, że to światło woła mnie, woła w drogę.
Chcę znaleźć je, za horyzont biec, dosyć siły mieć." 

Disney nie przestaje mnie zaskakiwać. Sądziłam, że po epickiej "Krainie Lodu"ciężko będzie stworzyć jeszcze opowieść, która wprawi widza w zachwyt, przekaże coś mądrego, a przy okazji wyciśnie kilka łez. 

Udało się! Vaiana - niestrudzona wojowniczka, symbol hartu ducha i kobiecej odwagi - wbrew woli ojca i wdrukowanej jej przez wyspiarskie społeczeństwo roli, wyrusza w niebezpieczną podróż, aby ocalić miejsce, które kocha.

Efekty wizualne zwalają z nóg. Tak, jak w przypadku "Krainy Lodu" cieszyły oko śnieżne cuda, tak w "Vaianie" oszałamiają wodne szaleństwa. Przepiękna ścieżka dźwiękowa, genialna fabuła, a - co najistotniejsze - sensowne przesłanie: rób, co dyktuje ci serce, wypłyń na głębokie wody, sama (lub z pomocą sympatycznego pół-boga) i - działaj! 

Motto nr 2: bez serca nie da się żyć. Przerażająca ognista bogini z chwilą odzyskania skradzionego niegdyś serca - wypełnia się dobrem, a świat zostaje spowity zielonym jak wyspa spokojem. 

To wszystko sprawia, że "Vaiana" figuruje w Top Ten moich kinematograficznych odkryć. Cud miód! 


środa, 24 maja 2017

Jedyna miłość razy dwa/ Taylor Jenkins Reid

ZDERZYĆ SIĘ Z MARZENIEM 


"Myślę jednak, że to dobry znak, że miałem fioła na twoim punkcie 
w wieku szesnastu lat i mam fioła teraz." 


Taylor Jenkins Reid została moją ulubienicą od razu po pierwszym spotkaniu z jej słowem przy okazji "Rozstańmy się na rok." Potem były "Dwa szczęścia do wyboru" - też sukces. A teraz One True Loves - czyli traktat o (nie)powtarzalności miłości, który chwycił mnie za serce bez dwóch zdań!

Mąż Emmy - wielka licealna miłość, niekwestionowana druga połówka - ginie w katastrofie lotniczej. Kobieta po dwóch latach czarnego okresu w swoim życiu otwiera się na relację z Samem, znajomym z czasów młodości. Poza wsparciem i przyjaźnią rodzi się też całkiem fajne, rokujące na przyszłość uczucie. I wtedy - dzwoni mąż. (!) Okazuje się, że przeżył katastrofę, spędził trzy lata na dzikiej wyspie i w tym czasie robił wszystko, by wrócić do domu. Do niej. 

A ona - jest zaręczona z innym. 

Rozpoczyna się walka Jesse'go o Emmę. Przecież przeżyli razem całe swoje dorosłe życie, niezliczone podróże, masę doświadczeń. Pytanie: czy można wrócić do siebie samej sprzed trzech lat? Czy można się cofnąć o te wszystkie dni i być tą samą osobą, która żegnała męża przed podróżą, a potem opłakiwała go w żałobie i podnosiła się z kolan?

Taylor Jenkins Reid ma niezaprzeczalny talent do pisania o uczuciach, Jej opowieści są zawsze niebanalne, tchną wyjątkowością i urokiem. Cud miód. 


poniedziałek, 8 maja 2017

Sama się prosiła/ Louise O'Neill

MOJE CIAŁO TO MOJA TWIERDZA 


"Nie rozpadam się. Rozchodzę się w szwach, a moje wnętrzności wypadają. W środku jestem zupełnie pusta."

Napisana naturalistycznym, niezwykle ostrym (a przez to autentycznym do bólu) językiem historia o frywolnej dość nastolatce, której pewien szalony wieczór wymknął się spod kontroli. Kiedy w internecie zaczynają krążyć obrzydliwe zdjęcia z minionej imprezy, na których Emmie, nieprzytomna, jest wykorzystywana seksualnie przez kilkoro swoich rzekomych "kolegów" - pojawia się pytanie - czy brak NIEZGODY to już gwałt i czy jej "przyjaciele" są winni przestępstwa?

Cyberhorror, raz zapoczątkowany, nie ma końca. Fotki można przecież wydrukować i powiesić na szkolnej szafce. Można wysłać świńskie smsy albo praktykować głuche telefony. Można wszystko - w ramach tzw. obrony przyzwoitości, bo przecież "sama tego chciała" ... Po co wkładała wyzywającą sukienkę, po co zalecała się do każdego faceta, po co piła alkohol... Powody można mnożyć w nieskończoność. Palec potępienia zawsze wskaże jednoznacznie - winna jest kobieta. SAMA SIĘ O TO PROSIŁA.

Wreszcie - wstyd. Wstyd rodziców, lokalnej społeczności. Wyrzuty sumienia bohaterki - która w końcu nie wie, czy gwałt miał miejsce, czy nie - bo przecież nic nie pamięta. Mija rok, policja mozolnie gromadzi dowody, lokalne telewizje wałkują temat, a Emmie nie przestaje być niechlubną "atrakcją" miasteczka. Ile jest w stanie wytrzymać i czy dotrwa do procesu? A może ponowna próba samobójcza okaże się skuteczna i Emmie, osamotniona w swej rozpaczy, odzyska upragniony spokój?

Obowiązkowa lektura ku przestrodze. Mianowicie: uważaj na swoich znajomych, uważaj na to, z kim idziesz na imprezę, strzeż swojego życia w sieci. Pilnujcie się nawzajem, nie róbcie głupstw w pojedynkę - jedna nierozsądna (młodzieńcza) decyzja może zrujnować wszystko. Nie jest powiedziane, że to nie przytrafi się komuś obok nas. Pytanie - ile odwagi mam w sobie, by to powstrzymać? Ile hartu ducha musi mieć ofiara, by przetrwać kompromitujące przesłuchania, powszechny ostracyzm oraz zbrukanie swojego nastoletniego ciała? Kiedy wreszcie społeczeństwo otrząśnie się z amoku i zrozumie, że za gwałt ZAWSZE odpowiada sprawca, a NIGDY ofiara?

Sporo przed nami w tej materii. Póki nie nastąpią lepsze czasy, może warto zgłębić temat, rozejrzeć się wkoło, być czujnym na tyle, by w krytycznym momencie podjąć właściwą decyzję, by mądrze wybrać, by zrozumieć, że o gwałt NIKT SIĘ NIGDY NIE PROSI.

niedziela, 7 maja 2017

Ponad wszystko/ Nicola Yoon

EMOCJONALNA MIAZGA


"Jednak teraz, w prawdziwym życiu, mamy nad głowami puste dymki zamiast myśli. Chociaż w zasadzie to mój wcale nie jest pusty, ale przecież nie mogę powiedzieć Olly'emu, że ma cudowne oczy. Rzeczywiście błękit Oceanu Atlantyckiego, tak jak mówił. To dziwne, bo przecież wcześniej o tym wiedziałam. Co innego wiedza, a co innego sprawdzenie na własne oczy. Tak jak sen o locie to nie prawdziwe latanie."


Otóż to - sen o locie to nie prawdziwe latanie. Wyobrażenie pierwszej miłości to nie doświadczenie jej każdym milimetrem ciała. Projektowanie przyszłości to nie przeżycie jej na własnej skórze. Życie "w bańce" to nie życie.

Ta opowieść dowodzi, że życie jest składową drobnych chwil, pojedynczych decyzji, przypadkowych gestów. Jedno wspólne spojrzenie Maddie i Olly'ego poruszy niebo i ziemię, a przynajmniej - życie ich obojga.

Chora na niezwykle rzadką przypadłość - tzw. "alergię na cały świat" - Madeline spędza względnie spokojny żywot w swoim sterylnym "szklanym domu", z dala od wszelakich niebezpieczeństw, pod czujnym okiem inwigilującej każdy krok mamy i dobrodusznej pielęgniarki Carli.

I oto po 18 latach zjawia się on. (!) Błękitnooki, uroczy i jedyny w swoim rodzaju. Nie mogą się dotykać, nie mogą być razem, nie powinni byli w ogóle się w sobie zakochać. A jednak! Siła uczucia niszczy uprzedzenia i - niczym efekt motyla - wprawia w ruch wszystko wokół, skutkując nowymi wyborami i "drugim" życiem.

Nie jesteśmy w stanie przewidzieć końca tej historii, tak jak nie jesteśmy w stanie zaprojektować całego swojego życia. Totalny zwrot akcji (nie zdradzę!) wprawia czytelnika w niemałe osłupienie. (Cooo? Jak to? Czy to się dzieje naprawdę?) Ta historia absorbuje do końca, wchłania i osadza się tak głęboko, że po skończeniu jej cierpimy mimowolnie na "syndrom osierocenia." Zarówno ja, jak i moja nastoletnia córka zostawiłyśmy w tej książce kawałek serca. (zaznaczmy, że dzieli nas jednak kilkanaście lat, a wrażenia bliźniacze) Mam tylko nadzieję, że film w żaden sposób nie umniejszy magii tej niebanalnej, pięknej, wręcz "epokowej" miłości.

Krótko mówiąc - na 100% będzie to TOP TEN moich życiowych książek.

środa, 12 kwietnia 2017

Ostatni list od kochanka/ Jojo Moyes

NAPISZ DO MNIE ...


"Choć wydawało jej się, że pokryła serce trwałą porcelanową skorupą, wciąż znajdował sposób, żeby ją wyszczerbić" - nieszczęśliwa w małżeństwie Jennifer ulega szalonemu uczuciu, które wywróci jej stonowane (acz smutne) życie do góry nogami.

Temat, co prawda, stary jak świat, ale powieść jest świetnie napisana, duży plus zwłaszcza za dwie płaszczyzny czasowe (wskazana czujność przy czytaniu), dwie niezależne - a w pewnym momencie jednak spojone ze sobą - historie; każda unikatowa, mniej lub bardziej zwyczajna, żyjąca swoim życiem.

Jednak przede wszystkim - ta książka jest hołdem jakże mi bliskiej (!) sile słowa pisanego, słowa - które ma cudotwórczą wręcz moc wskrzeszania tego, co wydawało się już pogrzebane, zamknięte, odłożone na nieokreślone "kiedyś."  Słowo żyje, słowo nadaje bieg wydarzeniom, słowo uzdrawia.

Krótko: młoda dziennikarka Ellie przypadkowo znajduje napisany 40 lat temu miłosny list, adresowany na tajemniczą skrytkę pocztową w Londynie. Piękne wyznanie chwyta ją za - przeczołgane, zresztą, serce - i sprawia, że postanawia zabawić się w detektywa i odkryć tożsamość kochanków. I chociaż konkluzja o ponadczasowości miłości wydaje się być banalna, to akurat ta historia jest niezwykła i warto się nad nią pochylić.




piątek, 17 marca 2017

Boska Florence/ reż. Stephen Frears


NIKT NIE MOŻE NIGDY POWIEDZIEĆ, ŻE NIE ŚPIEWAŁAM



Meryl Streep jest gigantem kina, mistrzynią i klasą samą w sobie. Jej kreacja "najgorszej śpiewaczki operowej świata", czyli Florence Foster Jenkins wywołuje jednocześnie niekłamany śmiech oraz ukłucie serca. Jest autentyczna w każdym calu.

Tematem filmu nie jest jednak tylko i wyłącznie muzyka oraz dorobek artystyczny Florence, a przede wszystkim - miłość. Miłość Florence do muzyki, ale również szczególna więź łącząca Florence z jej mężem - tutaj bardzo pozytywna rola Hugh Granta! (który szlachetnie się starzeje, nawiasem mówiąc)

Film nie jest komedią, jak błędnie podają w napotkanych przeze mnie opisach, raczej: słodko-gorzką opowieścią o niestrudzonej walce o spełnienie marzenia. O niebywałym, szarpiącym nasze najczulsze struny poświęceniu dla drugiej osoby.  Realistyczną do bólu, a przy tym nieco bajkową, zawieszoną gdzieś pomiędzy ziemią a niebem.

niedziela, 26 lutego 2017

Lew-Starowicz o kobiecie/ rozmawia Barbara Kasprzycka

KOBIECY OCEAN TAJEMNIC 


Uwielbiam pana Lwa-Starowicza! Niech to - facet, który w tak konkretny, mądry, a jednocześnie przystępny dla wszystkich sposób rozprawia o naturze kobiety - zasługuje niewątpliwie na podziw.

Obowiązkowa lektura dla wszystkich mężczyzn, a zwłaszcza tych, którzy wykazują niekłamane chęci, by poszerzyć horyzonty i ogarnąć temat naszej - ponoć skomplikowanej? - natury.

Profesor odpowiada na pytania dotyczące seksualności, macierzyństwa, zdrady, problemów z komunikacją w związku, udziela cennych porad obu stronom, jednocześnie nie tracąc wiary, że można osiągnąć wspólne szczęście, jeśli trochę się postaramy.

Świadomość różnorodności naszych natur wydaje się być kluczem do sukcesu. Panowie - nie obawiajcie się! Profesor wręcz staje w obronie dzisiejszych mężczyzn, którzy w kalejdoskopie zmieniających się ról społecznych nie mogą się po prostu odnaleźć. Obok tego - merytorycznie, z wielkim szacunkiem, rozkłada na kawałki naszą niewieścią psychikę, chcąc pomóc stworzyć parom fajną, długotrwałą relację. Szacun, panie Zbigniewie!

czwartek, 16 lutego 2017

Załącznik/ Rainbow Rowell

O MIŁOŚCI SPRZED PIERWSZEGO WEJRZENIA


"Nie miałam pojęcia, że miłość może mieć przez cały czas włączone światła. (...) Nie wiedziałam, że ktoś może mnie tak kochać. (...) Kochać mnie i kochać, i kochać ... nie potrzebując przestrzeni."

Jak to: sprzed pierwszego wejrzenia? Ano tak: Lincoln pracuje jako informatyk-szpieg i w zasadzie czyta cudze mejle, filtrując ich treści. Pech (lub przeznaczenie) chce, że poddaje się urokowi zwariowanej korespondencji dwóch przyjaciółek i podejmuje - nieświadomie! - decyzję, by zabawić się w tajemniczego i bezprawnego czytelnika. W ten sposób przez parę dobrych miesięcy staje się naocznym świadkiem ich życiowych perypetii. Mało tego - zaczyna żywić dość głębokie uczucia do jednej z kobiet - Beth.

Nieoczekiwany poryw serca pociąga za sobą lawinę tzw. podchodów, poszukiwań, kroków do przodu i wstecz - i tutaj mój jedyny zarzut do powieści, albowiem wątek ten, skądinąd wiodący, ciągnie się niemiłosiernie i chwilami nawet genialny styl autorki nie wybawia czytelnika z bezradnego oczekiwania na ciąg dalszy. Szkoda, duża szkoda. Sama fabuła jest naprawdę świetna, Rainbow Rowell słynie z perełek językowych, ale mogłaby skrócić "Załącznik" o połowę i efekt byłby ten sam. A może nawet lepszy. Ech.


wtorek, 7 lutego 2017

Zaginiona dziewczyna/ reż. David Fincher

CO SIEDZI W TWOJEJ GŁOWIE


Traktat o najbardziej mrocznych zakamarkach ludzkiego umysłu i granicy obłędu, którą - pozornie lub nie - każdy jest w stanie przekroczyć, jeśli zaistnieją określone (sprzyjające) okoliczności.

Pomimo usłyszanych uprzednio zarzutów o zbędnej "rozciągłości" filmu, oglądało się go bardzo dobrze.  Ukazana z wielkim pietyzmem psychologiczna gra między mężem a żoną przyprawia o dreszcze, zwłaszcza wtedy, kiedy już zdamy sobie sprawę z drugiego dna i oczekujemy (daremnie) na pomyślne rozwiązanie (i sprawiedliwość).

W tej opowieści nie ma klarownych wyborów, zachowania bohaterów wymykają się schematom, wręcz budzą zdumienie, często wprawiają w konsternację. Jak to? - pytamy.

Jeśli złożymy układankę w całość, ogarnia nas bezradność wobec wszechobecnej toksyczności, której w pierwszym stadium związku nikt nie jest w stanie wychwycić. Stopniowo, ten chory układ nas mierzi i pragniemy oczyścić świat bohaterów z oparów psychozy.

Rosamund Pike (genialna) intryguje swoim świdrującym spojrzeniem i sprawia, że widz się jej autentycznie boi. (!) Szaleństwo czai się w jej ukradkowych uśmieszkach czy nieposkromionych gestach, dzięki czemu napięcie nie opada nawet na minutę.

Kogo ciągnie do psychologii lub psychiatrii, polecam. Nie jest to tania sensacja, raczej wnikliwe studium psychopatycznej osobowości, której przedstawiciele żyją przecież - gdzieś tam wśród nas, usypiając na co dzień naszą czujność.

niedziela, 5 lutego 2017

La La Land/ reż. Damien Chazelle

ZIEMIA OBIECANA


Co by nie napisać, wydaje mi się, że będzie niewystarczająco i jakoś tak ... płasko. Ten film trzeba poczuć na własnej skórze, pozwolić mu się porwać i w sobie bezkrytycznie zakochać. Innej opcji nie ma!

Opowieść jakiej wiele, ale w absolutnie fantastycznej oprawie. W czym tkwi sukces? Jakby nie patrzeć - pozornie banalna historia o marzycielach, którzy usiłują spijać życie pełnymi haustami. Amerykański sen w musicalowym wydaniu.

Aby nie zdradzać szczegółów, powiem tylko, że Ryan Gosling powala na łopatki, jego uśmiech w stylu  Buntownika bez powodu jest rozbrajający, a popisy muzyczne chwycą za serce każdego miłośnika musicali. Emma Stone - właścicielka nietuzinkowej urody i całkiem fajnego głosu - tworzy z nim wyjątkowo roztańczony duet. Wisienką na torcie niech będzie świetna ścieżka dźwiękowa - i oto mamy kandydata do 14-stu Oscarów. Proste? Tylko w La La Land.


niedziela, 15 stycznia 2017

Two by two/ Nicholas Sparks

DAJ SZANSĘ MIŁOŚCI


Stary dobry Nicholas powraca! UFF.

Od pierwszych kart powieści zaprzyjaźniamy się z bohaterem i z niepokojem (który czai się gdzieś pod skórą) oczekujemy na dalszy bieg wydarzeń. Wiemy, że coś się zmieni, że jego małżeństwo dosięgnie jakaś łapa przeznaczenia, ale nie uda nam się (raczej) przewidzieć, jaki wspólny obszar zostanie dotknięty i co z tej traumy wyniknie.

Duży plus za nie-oczywistość. Chyba po raz pierwszy Sparks nie jest cukierkowy, jego postaci nie buchają swoim perfekcjonizmem na lewo i prawo (twierdzę tak pomimo mojej bezgranicznej i nieco bezkrytycznej miłości do jego literackiego dorobku). Co jest nowością, to - uwaga, tradycjonaliści! - para homoseksualna jako symbol pięknego, przełamującego szablony uczucia.

To dowód, że u Sparksa nie istnieją sztuczne granice wdrukowane nam przez społeczeństwo. Sparks stawia pomnik miłości samej w sobie, bez względu na płeć, status majątkowy i stan cywilny. Miłość partnerska, małżeńska, rodzicielska - cały wachlarz -  na każdym etapie życia czytelnik poczuje, że Sparks WIE, na czym to uczucie polega. Brawo, Nicholas!


niedziela, 8 stycznia 2017

Facet na miarę/ reż. Laurent Tirard

ORĘŻEM MIŁOŚCI POKONAĆ STEREOTYPY


Jest to nie tylko uroczy film, który nas rozbawi i wzruszy, ale przede wszystkim - i taki, sądzę, był zamysł reżysera - zmusi do myślenia i odpowiedzi na pytanie: co ja bym zrobiła w takiej sytuacji?

Nie chodzi tu bowiem o związek z osobą niepełnosprawną, czy biedną, czy - dajmy na to - o odmiennym kolorze skóry.  Nie chodzi o związek z kimś,  przykładowo, chudszym/ tęższym/długowłosym/ łysym itd.

Nie - facet jest naprawdę przystojny, czarujący, inteligentny - tylko .. sięga nam do pasa. Ba! Podskakuje, żeby usiąść na krześle. Praktycznie nie widać jego głowy, gdy prowadzi samochód. I co dalej?

Czy jesteś w stanie  - Ty, żeński widzu - zignorować bezczelnych gapiów i kąśliwe uwagi "przyjaciół"? Czy jesteś w stanie przełamać wdrukowane od lat stereotypy i - jak świetnie ujęte w jednej ze scen - nie być emocjonalnym karłem?

Trzeba obejrzeć. A potem odpowiedzieć.



poniedziałek, 2 stycznia 2017

Robert Biedroń. Pod prąd/ rozmawia Magdalena Łyczko

WIZJONER ROBERT


Fajny człowiek z tego pana Biedronia. Ciepły, o otwartym umyśle, wielkim sercu i ogromnych pokładach dobroci i tolerancji. Prezydent, który wystawia kanapę przed ratusz i prowadzi (mniej lub bardziej beztroskie) rozmowy z mieszkańcami Słupska. Jeździ sobie autobusem do pracy i zanim dojedzie, to połowa mijających go ludzi ucina sobie z nim pogawędkę. #cool

Nie ekscytuję się jego historią polityczną, nie podpiszę się pod wszystkimi ideami, ale podoba mi się jego filozofia życia. Ateista przyjaźniący się z księżmi, zresztą zagorzały fan Papieża Franciszka. Wierny partner, lojalny przyjaciel, orędownik równości. Klasa sama w sobie.

Ujmuje mnie oczywiście jego walka o prawa kobiet. "Demokracja bez kobiet nie jest demokracją, tak jak całowanie po rękach nie do końca jest okazywaniem szacunku." To nieliczny (jeśli nie jedyny, jak dotąd) polityk, który dostrzega skostniałe stereotypy wdrukowane w nasze polskie realia. Odważnie i zawsze w punkt zabiera głos na temat przemocy:

"Wielu mężczyzn nie rozumie, że <nie> znaczy <nie>. Wciąż wielu gwałcicieli tłumaczy się, że to ona prowokowała, piła alkohol albo miała zbyt krótką spódnicę. Co za absurd! Przecież, do cholery, to nie krótka spódnica gwałci. Gwałci gwałciciel!"

Pan Biedroń to zwolennik nowoczesności, ale - nie odrzuca historii i tradycji. Zapytany, przykładowo, czy pozwoliłby postawić "pomnik smoleński" mieszkańcom swojego miasta, odparł, że wpierw by zapytał, gdzie chcieliby go umieścić i porozmawiałby o ich odczuciach. Bo - w jego mniemaniu - wszystko zawsze winno zaczynać się od dialogu.

[A to wszystko wiem właśnie z tej książki. Świetny wywiad, szybko się czyta, polecam!]