OLGA W WIELKIM MIEŚCIE
"Masz nową parę!" przenosi nas do świata internetowych randek (tutaj w roli głównej niezwykle popularny obecnie Tinder), który rządzi się własnymi prawami. Prawami dżungli! Wygrywa najpiękniejszy (tudzież ten po najskuteczniejszej fotograficznej korekcie), palec idzie w prawo, system was dopasowuje i - voila!
Olga skończyła 41 lat, postanowiła rzucić najlepszego męża na świecie (serio! i ostrzegam - nie każdy zrozumie jej decyzję) i zacząć żyć od nowa. Rzuca się w wir epizodycznych spotkań z Tinderowymi mężczyznami, zmieniając ich z prędkością światła, jak przysłowiowe rękawiczki. "Masz nową parę!" to trochę połączenie Sparksa (od czasu do czasu pojawia się romantyzm i potencjalna głębia) i Blanki Lipińskiej (duuuużo seksu, bez cukru, przez co niektóre relacje są mocno spłycone, chociaż z drugiej strony - realistyczne). Wciąga niczym "Seks w wielkim mieście" - chyba dlatego że Olga uosabia wyzwolenie, feminizm i hedonizm w jednym. Niczym tamtejsza Samantha, żyje pełnią życia i totalnie nie przejmuje się opinią innych (to akurat jest fajne!). Zatem po prostu czytasz powieść z czystej ciekawości, czy bohaterce się powiedzie i może skusi się na wielkie uczucie, a przy okazji bawisz się dość dobrze, gdyż niektóre historie są naprawdę unikatowe.
Nie jest to literatura wysokich lotów, ale kto powiedział, że mamy czytać wyłącznie Tołstoja czy Norwida? Nie notowałam bynajmniej złotych myśli i nie miałam dreszczy, jak wtedy gdy napotkanie zdanie wydaje się być napisane tylko i wyłącznie dla mnie. Ale - uśmiałam się jak przy dość dobrym obyczajowym serialu, więc koniec końców jest ok.