środa, 30 sierpnia 2017

13 powodów/ Jay Asher

KRUCHOŚĆ CZŁOWIECZEGO ISTNIENIA


Zaintrygowana kontrowersjami na temat serialu (że zły, że namawia do samobójstwa, że naciągany itd.), postanowiłam przekonać się, o co tyle szumu.

I w sumie - zrozumiałam. Fakt - książka jest przejmująca i traktuje o delikatnej ludzkiej psychice, jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że w rzeczy samej może być dla kogoś subtelnym, wręcz niewidzialnym, niebezpośrednim bodźcem do tragicznej w skutkach decyzji.

Dlaczego? Dlatego, że główna bohaterka odchodzi w iście spektakularny sposób. Nie widząc alternatywy (albo: nie szukając jej nazbyt gorliwie), odbiera sobie życie, pozostawiając "spuściznę" w postaci 13 nagranych kaset, które obwinią 13 kolejnych osób za jej śmierć.

Ona odeszła, ale oni - zostali. Zostali z wiedzą, z którą nie mogą już nic zrobić i to wydaje mi się najbardziej dotkliwym aspektem tej opowieści. Jak przeciętny nastolatek ma żyć ze świadomością, że - według samobójcy - przyczynił się bezpośrednio do jego depresji, a w konsekwencji - śmierci?

A może ta historia to doskonały punkt wyjścia do rozmowy o zdrowiu psychicznym? O tym, że każda "głowa", każda psychika - zwłaszcza młodego człowieka, ale nie tylko - jest inna. To, co dla nas stanowi powód do śmiechu, co nonszalancko zlekceważymy, dla drugiej osoby będzie już jedną z 13 cegiełek, z których zbuduje sobie swoją konstrukcję prowadzącą do śmierci.

Zainteresujmy się drugim człowiekiem. Nie zbawiajmy od razu całego świata, ale nie pozwólmy też, aby osoba chora - tak w zasadzie należałoby zdiagnozować bohaterkę - doszła do muru, którego nie przebije już żaden przyjaciel, żaden nauczyciel, żaden znajomy, żaden terapeuta. Nie dopuśćmy, aby ten ktoś obwiniał potem cały wszechświat o swoją śmierć.

Początek decyzji jest zawsze w umyśle chorego. Na dnie czarnej, nieszczęśliwej, wynędzniałej duszy. Może róbmy tak, aby tę duszę rozświetlić, rzucić linę i wyciągnąć za fraki z otchłani rozpaczy?

Rozejrzyjmy się. Mówmy na głos o zdrowiu psychicznym. Chodźmy do psychologów. Edukujmy siebie i wszystkich wokół. Dajmy sobie 13 powodów, by żyć, a nie - by umierać.

czwartek, 10 sierpnia 2017

Dziewczyna z Brooklynu/ Guillaume Musso

WYJŚĆ Z PIEKIEŁ 

"Nic bardziej nas nie szarpie niż wspomnienie przegapionych okazji
 i zapach szczęścia, 
któremu pozwoliliśmy umknąć.

Istny, bezapelacyjny majstersztyk. Niezwykle realistyczna opowieść o poszukiwaniu prawdy, o detektywistycznej podróży, na którą z ogromną determinacją i niegasnącym uporem decyduje się główny bohater, by ratować kobietę swojego życia.

A w tym wszystkim - niczym slajdy z rzutnika - wyświetlają nam się kolejne elementy układanki, wstrząsają naturalistyczne obrazy, przyprawiają o dreszcze wydarzenia z przeszłości, które - kiedyś tam, w dawnym życiu - doprowadziły do niebywałej tragedii, znanej przeciętnemu czytelnikowi z telewizyjnych wiadomości.

W całej tej historii - wypełnionej mistrzowskim napięciem, napisanej genialnym, wartkim językiem - Musso nie zapomina o uczuciach bohaterów, o liryzmie. Przedstawia wersję zdarzeń z kilku perspektyw, pozwalając wniknąć nam w najczarniejsze zakamarki ludzkiej duszy, poznać drogę do piekła i drogę Z PIEKŁA, pochylić się nad człowieczą pogonią zarówno za dobrem, jak i złem, nie koloryzując i pamiętając, że każdy kształtuje przeznaczenie - nie tylko własne, ale i tych, których ma wokół siebie i których dotkną (teraz lub kiedyś) podjęte w danym momencie decyzje. 

Decyzje, od których potem nie ma odwrotu i za które przyjdzie w odpowiednim czasie zapłacić. Cena bywa rozmaita: autodestrukcja, samobójstwo, ucieczka czy wreszcie - morderstwo. To wszystko - za coś: za cenę władzy, panowania nad innymi lub - w imię czegoś: miłości, cierpienia lub zemsty. 

Musso w pewnej chwili cytuje Freuda: "Człowiek nie jest wcale tą poczciwą istotą z sercem pragnącym miłości. Nie, człowiek jest swoim najgorszym wrogiem. Człowiek prowadzi wojnę z sobą samym. W swojej największej głębi człowiek jest brutalny, agresywny, ma w sobie popęd śmierci, pragnienie dominacji bliźniego i podporządkowania go sobie przez upokorzenie."  Tym samym przekonuje, że człowiek jest zdolny do największego okrucieństwa, ale również do najpiękniejszych poświęceń i wielkich, szlachetnych uczuć. 

Początek wszystkiego/ Robyn Schneider

NIE WYPUSZCZAJ SZCZĘŚCIA Z RĄK


"Była tak swobodna i pełna naturalnego wdzięku, że to aż bolało, i wiedziałem, że nigdy,
 nawet za milion lat, nie wybierze kogoś takiego jak ja. 
Ale przez kolejne kilka minut zadowalałem się cudowną ewentualnością, że może jednak." 


Co się wydarzy, gdy spotkają się dwa indywidua - osobliwa dziewczyna, na której opinia innych nie robi wrażenia oraz chłopak, który spadł na prawie ostatni szczebel w szkolnej hierarchii i musiał porzucić marzenia o karierze sportowej z powodu głupiego, młodzieńczego błędu?

Na ile znamy drugą osobę, a na ile zakochujemy się w wyobrażeniu o niej? Dlaczego uczucie miłości bywa tak cudowne, że aż swą cudownością powoduje ból? Ile demonów przeszłości kryje się za fasadą cynizmu, dobrego humoru i beztroski? 

Napisana świetnym językiem powieść o tym, co (nie)oczywiste - o tym, że czarno-biała granica zawsze miesza się z odcieniami szarości, że miłość nierzadko prowadzi do nieuchronnego bólu, ponieważ to tzw. przypadek (przeznaczenie?) decyduje o tym, kto zjawi się w naszym życiu, nawet jeśli o naszych uczuciach decydujemy my sami.

Pytanie: czy nawet najpiękniejsze, najsilniejsze uczucie jest w stanie rozprawić się z cierpieniem i zabliźnić rany z 'dawnego' życia? Czy miłość wystarczy i uleczy emocjonalny chaos? Czy to będzie początek wszystkiego, czy też krążący niczym czarna, gradowa chmura - koniec? I wreszcie: walczyć do końca czy puścić wolno tego, kogo kocha się nad życie? 

Masz jedno życie. Wybieraj. 

wtorek, 1 sierpnia 2017

Vaiana: Skarb Oceanu/ reż. Ron Clements, John Musker

WYPŁYŃ POZA ZATOKĘ  


"Widzę światło na wodzie, co lśni, jak ogień.
Daleko stąd marzenia są.
Dobrze wiem, że to światło woła mnie, woła w drogę.
Chcę znaleźć je, za horyzont biec, dosyć siły mieć." 

Disney nie przestaje mnie zaskakiwać. Sądziłam, że po epickiej "Krainie Lodu"ciężko będzie stworzyć jeszcze opowieść, która wprawi widza w zachwyt, przekaże coś mądrego, a przy okazji wyciśnie kilka łez. 

Udało się! Vaiana - niestrudzona wojowniczka, symbol hartu ducha i kobiecej odwagi - wbrew woli ojca i wdrukowanej jej przez wyspiarskie społeczeństwo roli, wyrusza w niebezpieczną podróż, aby ocalić miejsce, które kocha.

Efekty wizualne zwalają z nóg. Tak, jak w przypadku "Krainy Lodu" cieszyły oko śnieżne cuda, tak w "Vaianie" oszałamiają wodne szaleństwa. Przepiękna ścieżka dźwiękowa, genialna fabuła, a - co najistotniejsze - sensowne przesłanie: rób, co dyktuje ci serce, wypłyń na głębokie wody, sama (lub z pomocą sympatycznego pół-boga) i - działaj! 

Motto nr 2: bez serca nie da się żyć. Przerażająca ognista bogini z chwilą odzyskania skradzionego niegdyś serca - wypełnia się dobrem, a świat zostaje spowity zielonym jak wyspa spokojem. 

To wszystko sprawia, że "Vaiana" figuruje w Top Ten moich kinematograficznych odkryć. Cud miód!