poniedziałek, 21 marca 2022

FeMYnizm/ Martyna Kaczmarek

 BYĆ KOBIETĄ, BYĆ KOBIETĄ 


Trudno ostatnimi tygodniami zająć głowę czytaniem, kiedy zewsząd bombardują nas dramatyczne wiadomości z Ukrainy. Z jednej strony, bardzo by się chciało uciec w nieznane i zanurzyć się w odrealnionych, literackich odmętach, a z drugiej - umysł błądzi i odmawia koncentracji. 

Może właśnie dlatego sięgnęłam po "FeMYnizm" - nie jest to powieść, więc nie musiałam martwić się, że umkną mi szczegóły i za chwilę trzeba będzie zaczynać od nowa (przy szalejących nieposłusznie myślach to wielce prawdopodobne). Kto zna Martynę Kaczmarek (ja od ponad roku śledzę jej konto na Instagramie), ten wie, że autorka dbała o każdy szczegół, pilnując, aby książka stała się rzetelną porcją wiedzy na temat roli kobiet na przestrzeni wieków. 

Potraktowałam "FeMYnizm" jak lekturę na studiach - w dobrym tego słowa znaczeniu! Zaznaczałam ciekawe fragmenty, próbowałam zapamiętać niektóre fakty, robiłam zdjęcia wartych zapamiętania cytatów. A przede wszystkim - poszerzyłam wiedzę, a to akurat bardzo lubię! 

Martyna podzieliła swoją książkę na kilka sekcji (np. Dzieciństwo, Finanse, Zdrowie) i w każdej z nich otrzymamy pokaźną dawkę informacji. O nas, kobietach. O mężczyznach, którzy budowali struktury społeczno-polityczne od stuleci. O tym, dlaczego jest tak jak jest (a więc nie najgorzej, ale i nie za dobrze) i o tym, jak daleko nam, Polakom i Polkom, do ideału. 

Uwaga! Z miejsca odpieram ataki, jakoby pozycja ta miała godzić w mężczyzn jako takich. Absolutnie! Martyna rozprawia się z patriarchatem jako systemem, analizuje relacje damsko-męskie i podkreśla, jak ważna jest zmiana, ale przy tym wszystkim zaznacza, że jesteśmy RÓŻNI i to jest OK. 

Powinniśmy jednak być RÓWNI - i to stan rzeczy, do którego dążymy. Równe płace, równy podział obowiązków, równe prawa - wszystko wydaje się takie proste, a jednak szereg danych, jakie autorka przywołuje, świadczy, że pokłosiem wielowiekowego patriarchatu jest zakorzeniony w polskiej mentalności obraz grzecznej i uległej pani domu, piastunki domowego ogniska. Jeśli jest to nasza dobrowolna decyzja - to super, kibicujemy! Ale jeśli któraś z nas chce żyć inaczej, a społeczeństwo na to nie pozwala?  

Martyna nie krytykuje żadnych wyborów, podkreśla jednak, że warto znać swoje możliwości i zobaczyć, co świat ma do zaoferowania. Genialnym podsumowaniem są cytowane przez autorkę słowa aktywistki Marian Wright Edelman: "Nie możesz stać się kimś, kogo nie znasz". Czy to nie piękne? MUSISZ poznać siebie w różnych wersjach, żeby wiedzieć, która jest twoja, a którą należy pożegnać. I fajnie by było, gdyby tzw. ogół cię w tym wspierał. 

Zatem, drogie Kobiety - rozejrzyjmy się wokół. Szukajmy, próbujmy. Uczmy się, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Edukujmy innych. Jeśli pragniemy być paniami domu - bądźmy nimi. Jeśli wolimy chodzić po ośmiotysięcznikach - chodźmy. Jeśli marzy nam się bycie prezeską korporacji - wspinajmy się ochoczo po szczeblach kariery. 

Żyjmy w zgodzie ze sobą. Jeśli potrzeba - walczmy o swoje! Słowem, wiedzą, czynem. Kropla drąży skałę, prawda? 

Nie bójmy się być feministkami! One kiedyś zaczęły dzieło, które MY musimy dokończyć. 

***

PS. Książkę dostałam od mojej siostry na 40-ste urodziny - dzięki, Siostra!