poniedziałek, 30 października 2017

Socjopaci są wśród nas/ Dr Martha Stout

NIE WSTYDŹ SIĘ SWOJEGO SUMIENIA 


"Sumienie (...) może skłonić nas do wyjścia z naszej skóry (...) Sumienie wyrasta z łączących nas więzi emocjonalnych. W swojej najczystszej postaci nazywa się miłością."

Dzisiejszy świat należy do ludzi odważnych, przedsiębiorczych, hardych, a czasem nawet - bezwzględnych. Nie możemy sobie pozwolić na słabość, łzy i "miękkość" - wręcz przeciwnie, trzeba nam zbroić się w tarczę i walczyć każdego dnia o swoje miejsce, swój "stołek", swoje JA.

Zdarza się, że napotykamy na swojej drodze ludzi, którzy właśnie tacy są - wzbudzają nasz podziw, nierzadko trudno uchwytny lęk lub szacunek. Oni mają wszystko, idą po trupach do celu, nie rozpaczają - gdyż szloch jest tylko dla słabszych. Nie dręczą się poczuciem winy ani odpowiedzialnością za drugą osobę. Żyją w przekonaniu o swojej nieomylności i wielkości. 

Wydawać by się mogło, że żyje im się łatwiej. I może rzeczywiście tak jest. Ale to, czego oni nie mają, a czym możemy poszczycić się my - jest właśnie sumienie, czyli - jak pisze autorka - nasz "siódmy zmysł", umiejętność obdarzania ciepłym uczuciem drugiego człowieka, empatia.  I choć to cecha często niewygodna, irytująca i z pewnością nieprzysparzająca nam życiowych sukcesów - pani Stout jest święcie przekonana, że warto być dumnym, że się ma sumienie, ponieważ życie bez uczuć wyższych jest egzystencjalną otchłanią i w efekcie prowadzi do nieszczęścia. 

Poza opiewaniem tej naszej "słabości", autorka w obrazowy sposób zapoznaje nas z sylwetkami socjopatów, poddając analizie ich okrutne czyny, próbując jednocześnie nas przestrzec przed wchodzeniem z nimi w bliskie relacje. Dr Stout piętnuje toksyczność oraz służy poradą, jak rozpoznać socjopatę i nie dać się zwieść jego urokowi. 

Obowiązkowa lektura dla każdego, kto ma choć podstawowe pojęcie o psychologii i chciałby zgłębić temat socjopatów, nauczyć się wyłapywać czytelne znaki toksyczności oraz poznać strategię obrony przed ludźmi, którzy nie potrafią kochać, którym nie jest  nigdy przykro i którzy nigdy przenigdy nie czują się winni, gdy ktoś przez nich cierpi. 

A tacy ludzie są wśród nas. 


sobota, 28 października 2017

Przełęcz ocalonych/ reż. Mel Gibson

WYPROSTOWANY WŚRÓD TYCH, CO NA KOLANACH


Wiedziałam, że Mel Gibson kręci filmy spektakularne. Wiedziałam, że traktują często o sprawach wielkich, duchowych, epickich. Ale żeby aż tak?! Wyreżyserować ponad dwugodzinny obraz, podczas którego człowiek siedzi ze ściśniętym żołądkiem i załzawionymi oczami?

Andrew Garfield niewątpliwie "robi" ten film - zresztą nie tylko on. Wraz ze swoją żołnierską kompanią tworzą niesamowity team i wywołują u widza szereg ciepłych uczuć. Przecież my kochamy takie prawdziwe, męskie przyjaźnie, zrodzone na polu bitwy, wśród ognia, kurzu i krwi! 

Sceny wojenne są po prostu genialne. (nie dziwi zatem Oscar za montaż i dźwięk) Tam współgra wszystko - muzyka, kadr, aktorstwo, slow motion. Niczego nie ma w nadmiarze, każda minuta jest potrzebna, akuratna, ważna. 

To, co jednak jest najbardziej nieprawdopodobne, to - rzecz jasna - sama biografia bohatera. Człowieka, który pozostał sobą do końca, którego nikt nie potrafił moralnie złamać. Człowieka, który nie bał się śmierci - ba! był nawet na nią gotowy, ale wpierw pragnął dać coś z siebie i zwrócić się - w zgodzie z własnym sumieniem - ku drugiemu człowiekowi. 

Desmond Doss był przykładem moralnego zwycięzcy. Żołnierz, który odmówił obcowania z bronią i nigdy nie używał przemocy, został powojennie odznaczony prezydenckim medalem za wzorową służbę wojskową! Człowiek, dla którego przykazanie miłości było nadrzędnym celem w życiu, pacyfista, chrześcijanin, skory poświęcić swoje istnienie dla drugiej osoby - nawet wroga! Kto z nas nie chciałby takim być? 

Odnoszę wrażenie, że to o nim pisał Herbert: 

(...) idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch 
(...)
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
(...)
Bądź wierny Idź 

Odwagi Dossa nie sposób zmierzyć jakąkolwiek miarą. Wycieńczony, głodny, w obliczu bezpośredniego zagrożenia życia - uratował 75 osób ze śmiertelnej przełęczy, własnoręcznie spuszczając ich na zwykłej linie, mając w tle otchłań ognia i setki martwych ciał. Wierny do ostatnich chwil, nieulękły, emocjonalnie niezachwiany, prawdziwy. 

BOHATER. 

środa, 4 października 2017

Uratuj mnie/ Guillaume Musso

WOJNA Z ZAŚWIATAMI


Co się stanie, kiedy dowiesz się, że najdroższa Ci osoba ma zapisaną w zaświatach datę swojej śmierci? Czy zdołasz ją ocalić, poświęcając wszystko, co masz, a nawet - swoje własne życie?

Sam - ceniony nowojorski lekarz - leczy się z żałoby po samobójczej śmierci żony, gdy spotyka Juliette - francuską kelnerkę, która udała się do Nowego Jorku w pogoni za marzeniami. Kilka niespodziewanych zdarzeń, tajemniczych osób i niezrozumiałych dla śmiertelnika rozmów - i okazuje się, że po Juliette przyszło Przeznaczenie (pod postacią zagadkowej Grace), a Sam nie jest w stanie uczynić nic, by zapobiec temu, co - jak twierdzi Grace - MUSI się wydarzyć. 

Jeśli dodamy do tego nierozwikłany sekret śmierci Grace, jej niespełnioną miłość oraz pragnienie ocalenia nastoletniej córki Jodie, która znieczula ból i rozpacz za pomocą narkotyków - otrzymamy całkiem niezłą powieść, której finisz wprawi nas w niemałe zaskoczenie. 

Nie jest to mistrzostwo, do jakiego przyzwyczaił nas Musso. Język chwilami irytuje i krótkie sekwencje przypominają odcinki telewizyjnego show, niemniej jednak jestem skłonna mu to wybaczyć, bo sama historia niewątpliwie urzeka.