OGIEŃ I WODA, CZYLI O FRANCISZKU I BENEDYKCIE
Gorący temat, więc i ja na gorąco się wypowiem. Po pierwsze - POLECAM. Z wielu powodów, nawet tym, którym z Kościołem nie po drodze. A może zwłaszcza im?
Ci, których interesują sprawy Kościoła, mniej więcej będą znali tło wydarzeń - czyli miesiące poprzedzające niespodziewaną (i dotąd niewytłumaczoną) abdykację Benedykta XVI oraz następujące po niej konklawe skutkujące wyborem Franciszka. Mamy tutaj bezpardonowe wzmianki o Vatileaks i skandalu związanym z nadużyciami finansowymi w otoczeniu Benedykta. Mamy przeszłość Franciszka, jego trudne życiowe wybory w okresie terroru państwowego w Argentynie, a także historię ks. Marciala Maciela Degollado, założyciela zgromadzenia Legion Chrystusa, który dopuszczał się molestowania podopiecznych, jak również utrzymywał związki z kobietami.
Jednak to, co uderza w tej historii, to zderzenie starego i nowego porządku, ludzi pochodzących jakoby z dwóch odmiennych planet, którzy mimo wszystko, mimo dzielących ich murów są w stanie nie tylko siebie zaakceptować, co nawet polubić. Poczytałam co nieco i wiem, że spotkania papieży są filmową fikcją, ale już treść ich wzajemnej spowiedzi, czyli przeszłość, która ich dręczy - nie. Benedykt w filmie wyrzuca sobie grzech zaniechania w sprawie pedofilii w KK, Franciszek zaś z boleścią wspomina swój "układ" polityczny w czasach argentyńskiej dyktatury. To właśnie spowiedź papieży jest chyba najbardziej wzruszającą sceną w filmie, ponieważ - banalne, ale prawdziwe - pokazuje, że każdy, dosłownie każdy człowiek jest ulepiony z tej samej gliny, ma za sobą swoją historię, ma demony, które go gonią i tylko od dobrej woli pojedynczej jednostki zależy to, czy w trakcie naszej drogi spotkamy się z inną duszą w prawdzie i miłości.
Franciszek jawi się jako realny wywrotowiec (bardzo mi zresztą bliski), niezrozumiany początkowo przez Benedykta, jak i resztę hierarchów. Aczkolwiek, jeśli weźmiemy pod uwagę jego wybór na Papieża - następcę Św. Piotra - może to sugerować, że zmiana w KK wydawała się już wtedy potrzebna i że KK zmierza - być może? - w pomyślnym kierunku. Chociaż Benedykt aż zionie swoim konserwatyzmem, jest w nim urzekające, głęboko skryte ciepło, a także dotkliwa samotność i poszukiwanie przyjaznej duszy. Finalnie nawet taki rewolucjonista jak Franciszek staje się jego przyjacielem. Można?
"Dwóch papieży" to dobra lekcja na to, co dzieje się obecnie w naszym kraju. Wojna polsko-polska od paru lat ewidentnie zjada Polskę od środka. Szkoda, że nie możemy spotkać się gdzieś w połowie drogi, tak, aby się nawzajem nie zniszczyć, tylko zbudować na zgliszczach Polski coś nowego, świeżego, coś, na czym nam wszystkim zależy. Ostatecznie zapewne większość z nas pragnie tego samego, ale nieugiętość i wąskotorowość nie pozwala nam otworzyć się na innych. Benedykt i Franciszek pokazują, że wszystko jest możliwe - ogień i woda koegzystują, czerpią z siebie nawzajem, budując coś fajnego, opartego na dobroci i prawdzie.