wtorek, 31 grudnia 2019

Dwóch papieży/ reż. Fernando Meirelles

OGIEŃ I WODA, CZYLI O FRANCISZKU I BENEDYKCIE


Gorący temat, więc i ja na gorąco się wypowiem. Po pierwsze - POLECAM. Z wielu powodów, nawet tym, którym z Kościołem nie po drodze. A może zwłaszcza im?

Ci, których interesują sprawy Kościoła, mniej więcej będą znali tło wydarzeń - czyli miesiące poprzedzające niespodziewaną (i dotąd niewytłumaczoną) abdykację Benedykta XVI oraz następujące po niej konklawe skutkujące wyborem Franciszka. Mamy tutaj bezpardonowe wzmianki o Vatileaks i skandalu związanym z nadużyciami finansowymi w otoczeniu Benedykta. Mamy przeszłość Franciszka, jego trudne życiowe wybory w okresie terroru państwowego w Argentynie, a także historię ks. Marciala Maciela Degollado, założyciela zgromadzenia Legion Chrystusa, który dopuszczał się molestowania podopiecznych, jak również utrzymywał związki z kobietami.

Jednak to, co uderza w tej historii, to zderzenie starego i nowego porządku, ludzi pochodzących jakoby z dwóch odmiennych planet, którzy mimo wszystko, mimo dzielących ich murów są w stanie nie tylko siebie zaakceptować, co nawet polubić. Poczytałam co nieco i wiem, że spotkania papieży są filmową fikcją, ale już treść ich wzajemnej spowiedzi, czyli przeszłość, która ich dręczy - nie. Benedykt w filmie wyrzuca sobie grzech zaniechania w sprawie pedofilii w KK, Franciszek zaś z boleścią wspomina swój "układ" polityczny w czasach argentyńskiej dyktatury. To właśnie spowiedź papieży jest chyba najbardziej wzruszającą sceną w filmie, ponieważ - banalne, ale prawdziwe - pokazuje, że każdy, dosłownie każdy człowiek jest ulepiony z tej samej gliny, ma za sobą swoją historię, ma demony, które go gonią i tylko od dobrej woli pojedynczej jednostki zależy to, czy w trakcie naszej drogi spotkamy się z inną duszą w prawdzie i miłości.

Franciszek jawi się jako realny wywrotowiec (bardzo mi zresztą bliski), niezrozumiany początkowo przez Benedykta, jak i resztę hierarchów. Aczkolwiek, jeśli weźmiemy pod uwagę jego wybór na Papieża - następcę Św. Piotra - może to sugerować, że zmiana w KK wydawała się już wtedy potrzebna i że KK zmierza - być może? - w pomyślnym kierunku. Chociaż Benedykt aż zionie swoim konserwatyzmem, jest w nim urzekające, głęboko skryte ciepło, a także dotkliwa samotność i poszukiwanie przyjaznej duszy. Finalnie nawet taki rewolucjonista jak Franciszek staje się jego przyjacielem. Można?

"Dwóch papieży" to dobra lekcja na to, co dzieje się obecnie w naszym kraju. Wojna polsko-polska od paru lat ewidentnie zjada Polskę od środka. Szkoda, że nie możemy spotkać się gdzieś w połowie drogi, tak, aby się nawzajem nie zniszczyć, tylko zbudować na zgliszczach Polski coś nowego, świeżego, coś, na czym nam wszystkim zależy. Ostatecznie zapewne większość z nas pragnie tego samego, ale nieugiętość i wąskotorowość nie pozwala nam otworzyć się na innych. Benedykt i Franciszek pokazują, że wszystko jest możliwe - ogień i woda koegzystują, czerpią z siebie nawzajem, budując coś fajnego, opartego na dobroci i prawdzie.

niedziela, 22 grudnia 2019

Zakonnice odchodzą po cichu/ Marta Abramowicz

O KOBIETACH INACZEJ


O księżach mówi się w Polsce dużo. O zakonnicach mniej - a szkoda. Albowiem, jak niesie tytuł, zakonnice odchodzą po cichu. Często z żalem, smutkiem, w zażenowaniu, ale nieraz z uczuciem ulgi, chęcią rozpoczęcia nowego życia, z poczuciem wielkiej ucieczki z więzienia. 

Wywiady z byłymi zakonnicami przyprawiają o gęsią skórkę. Każda z nich wstąpiła do zakonu z prawdziwego powołania, chęci służenia Bogu, poświęcenia życia na modlitwie za innych - zatem szlachetnych pobudek. Najczęściej kobiety bywały zachwycone pierwszymi wizytami w klasztorze i roztaczaną przed nimi wizją przyszłego zakonnego życia - opartego rzekomo na wspólnocie, niesieniu dobra, miłości. Dopiero za murami zakonu zderzyły się z rzeczywistością.

Jaka jest ta rzeczywistość? Bezwzględne posłuszeństwo wobec siostry przełożonej, wewnętrzne animozje (im więcej kobiet, tym więcej zgrzytów, a tu same kobiety), asceza. Tego się można, powiedzmy, spodziewać. Ale już wydzielanie podpasek, jedzenia, kontrola korespondencji czy zakaz udania się na pogrzeb rodziny - na to nie ma zgody. I tak, krok po kroczku, wiele z nich dochodzi do symbolicznego muru, który trzeba już tylko przeskoczyć, bo przebicie się przez jego strukturę jest niewykonalne. Jest to pozostałość przedsoborowa, w której nie ma miejsca na jakąkolwiek formę wolności, samodecydowania, godności. Zakon ma robić wszystko, aby siostrę ustrzec przed pokusami - a takową może być nawet wyskrobanie ostatniego grosza na zakup precla, by potem ukradkiem go zjeść, a następnie się z grzechu wyspowiadać.

Po ukazaniu się powieści pojawiły się głosy, że obraz zakonu jest zafałszowany, że wcale to życie zakonne tak nie wygląda. Jednocześnie do autorki napisały setki byłych zakonnic, które odnalazły siebie w bohaterkach wywiadów, które wreszcie pozbyły się poczucia winy, że okazały się niewystarczająco dobre, pobożne, oddane. Niektóre odeszły od Kościoła, niektóre nawet od Boga. Ale przeważająca większość z nich nadal za Bogiem podąża, żyje już tylko innym życiem.

Ja pytam - gdzie w Kościele jest miejsce dla kobiet? Szanuję wybory dziewczyn, które do zakonu wstępują, choć ich nie rozumiem. Myślę, że one same też nie - że oczekiwania pięknego, pobożnego życia przerastają ich racjonalną wiedzę na temat tego, co w zakonie się wydarzy. Albo - druga strona medalu - może właśnie z powodu niewiedzy rozgrywają się potem osobiste dramaty? Może dzięki takiej powieści jak ta, dziewczyny przejrzą na oczy, zrozumieją, że służyć Bogu można na wiele różnorakich sposobów, zachowując przy tym godność człowieka?

To, że Kościołowi potrzebna jest rewolucja i powrót do chrześcijańskich korzeni - wie większość tzw. "katolewaków", do których się zresztą zaliczam. Jednak nikt nie mówi o zakonnicach, o potrzebie rebelii za bezdusznymi murami zgromadzeń, gdzie kobieta sprowadzona jest do roli nic nie znaczącej służebnicy, bez nadziei na życie pełne światła i miłości. To również tam powinien odbyć się prawdziwy zryw, tak drastyczny, by otworzyć oczy na zakonne realia i pomóc zakonnicom - obecnym i byłym - odzyskać wiarę w chrześcijańskie wartości, którym pragnęły poświęcić całe życie.

sobota, 21 grudnia 2019

A ja żem jej powiedziała/ Katarzyna Nosowska

WRZUĆ NA LUZ



Kasia Nosowska przechodzi samą siebie! Nic dziwnego, że jej pisanie pokochały rzesze czytelników, w różnym wieku. Książka jest świetna, przepełniona słodko-gorzkimi sentencjami na temat tego, co nas otacza - rodziny, przyjaciół, mediów, naszych kompleksów, traumatycznych przeżyć, przeszłości, przyszłości, chwili obecnej ...

Kasia rozprawia się z powszechnie panującym kultem kobiety fit, obsesją Instagrama, cieniami sławy, stereotypami na temat seksu. Każdy jej felieton to kopalnia maleńkich cennych perełek, które warto sobie zachować i od czasu do czasu na nie patrzeć; oto niektóre z nich:

"Jestem teoretykiem wysiłku."
"Możesz reżyserować tylko siebie. W nocy zostajesz sam, oddzielony ponownie kurtyną powiek."
"Nie umiesz kochać, bo nie umie kochać ten, kto tak bardzo nie lubi siebie."
"Ciało jest pojazdem, w którym przemieszczamy się po osi czasu."
"Miłość nie może zamieszkać w tej samej przestrzeni co lęk."

I co o mnie powiesz?/ Holly Bourne

BYĆ FEMINISTKĄ CZY NIE BYĆ? 


Okazuje się, że być feministką w teorii jest łatwo, ale już w praktyce - życie pisze swoje scenariusze. Tori Bailey, gwiazda mediów społecznościowych, wojująca feministka, która inspiruje miliony kobiet, prywatnie tkwi w nieudanym związku, niezdolna wykonać chirurgiczne cięcie i zacząć nowe życie. No bo jak to tak - być singielką po trzydziestce i pozbawić się szansy na dziecko? Ujawnić, że romantyczna historia miłosna, którą podziwiały miliony, nie ma happy endu?

W dodatku jej najlepsza przyjaciółka Dee wchodzi w spontaniczny związek i po paru miesiącach planuje ślub - tym samym "wyłamując" się z ich wspólnej ideologii - frustracja sięga zenitu. Obserwujemy zatem roczny proces dochodzenia do własnej prawdy, gorzki, przykry, miejscami zabawny - ale, co najważniejsze, autentyczny.

I co powiesz o Tori? Czy poddasz ją krytyce za hipokryzję i ociąganie się z życiowymi decyzjami, czy też pokiwasz głową ze zrozumieniem, przyznając, że nie istnieją czarno-białe wybory i poszukiwanie SIEBIE trwa czasem dłużej, niż chce tego świat?

Bardzo fajna powieść. Arcydzieło to nie jest, ale kobiece czytadło - owszem.

piątek, 20 grudnia 2019

Trauma/ reż. Brad Anderson

W ZAKAMARKACH OBŁĄKANEGO UMYSŁU


W trakcie powrotu z weekendu u teściów rodzina zatrzymuje się na postój, tam dochodzi do niefortunnego wypadku, w efekcie czego córeczka Ray'a i Joanne, Peri, wymaga hospitalizacji. Kiedy po dłuższym czasie Joanne i Peri nie wracają z badań, zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Trochę jak u Kafki. Okazuje się, że w rejestracji nie widnieją ich nazwiska, lekarze tłumaczą, że nikogo takiego dzisiaj nie było - słowem, w powietrzu rozchodzi się obłęd. Ray nie daje za wygraną, podejrzewając szpital o tajne praktyki handlu organami, robi wszystko, aby dotrzeć do dziewczyn i czym prędzej stamtąd uciekać. 

Takie są fakty. A może ...  nie? W tym filmie wszystko wydaje się inne niż w rzeczywistości. Wzbraniam się od zdradzania szczegółów, ale mogę jedynie powiedzieć, że to, co do mnie przemówiło i jest świetnie ukazane - to tajemnica ludzkiego umysłu, opętanego irracjonalnym szaleństwem, u którego podłożu leżą traumatyczne wydarzenia, nieprzepracowana przeszłość, ale też wielka miłość i nadzieja. POLECAM! Końcówka wbija w fotel. 

niedziela, 1 grudnia 2019

The Testaments/ Margaret Atwood

HISTORIA DOPOWIEDZIANA


Najbardziej nieprawdopodobne w "Testamentach" jest to, że Margaret napisała powieść już po 3 sezonach epickiego serialu "Opowieść podręcznej"! Zrobiła to dla fanów, aby odpowiedzieć na nurtujące ich pytania - czy June przeżyje, czy Gilead upadnie, czy ciotka Lydia otrzyma należytą karę, czy June i Luke odnajdą się po latach, czy córki June zjednoczą się z mamą...  Pierwsza część powstała w 1985 roku - niesamowite, że ta sama pisarka, która stworzyła wówczas przerażającą wizję teokratycznej republiki, w której kobiety nie mają żadnych praw, po ponad 30 latach postanowiła postawić kropkę nad "i" i zamknąć klamrą losy swoich bohaterów. Po 30 latach! 

Na ponad czterystu stronach prawie wszystkie odpowiedzi zostaną udzielone. Nie wszystkie, jakie zapewne przyszły nam do głowy po ostatniej scenie 3 sezonu, kiedy los rebeliantki June pozostaje "w zawieszeniu." Trzeba zaznaczyć, że akcja dzieje się długo po tych pamiętnych wydarzeniach, "Testamenty" nie stanowią natychmiastowego "ciągu dalszego." Spokojnie - nie poczujecie się zawiedzeni! Kiedy odkryjecie, kto stoi za każdą narracją (są trzy) - powali Was na kolana! Wejdziecie w świat nastolatki z Gilead, nastolatki z Kanady i ... jeszcze kogoś, kto odegra najważniejszą rolę w WIELKIM PLANIE. 

Nie zamierzam psuć zabawy, nie będzie tym razem żadnego spoilera, mogę jedynie zapewnić, że zanurzycie się w powieści tak, jak w telewizyjnej "Podręcznej". I podobnie niejeden raz wstrzymacie oddech, kiedy uciemiężone kobiety - jednocześnie niezwykłe wojowniczki - użyją wszelkich sposobów, by walczyć z chorym reżimem. Bo nade wszystko to jest książka o kobietach, o ich sile, lojalności, odkupieniu win (nic nie zdradzę!), pojednaniu, poświęceniu i miłości. NOLITE TE BASTARDES CARBORUNDORUM.