MOJE CIAŁO TO MOJA TWIERDZA
"Nie rozpadam się. Rozchodzę się w szwach, a moje wnętrzności wypadają. W środku jestem zupełnie pusta."
Cyberhorror, raz zapoczątkowany, nie ma końca. Fotki można przecież wydrukować i powiesić na szkolnej szafce. Można wysłać świńskie smsy albo praktykować głuche telefony. Można wszystko - w ramach tzw. obrony przyzwoitości, bo przecież "sama tego chciała" ... Po co wkładała wyzywającą sukienkę, po co zalecała się do każdego faceta, po co piła alkohol... Powody można mnożyć w nieskończoność. Palec potępienia zawsze wskaże jednoznacznie - winna jest kobieta. SAMA SIĘ O TO PROSIŁA.
Wreszcie - wstyd. Wstyd rodziców, lokalnej społeczności. Wyrzuty sumienia bohaterki - która w końcu nie wie, czy gwałt miał miejsce, czy nie - bo przecież nic nie pamięta. Mija rok, policja mozolnie gromadzi dowody, lokalne telewizje wałkują temat, a Emmie nie przestaje być niechlubną "atrakcją" miasteczka. Ile jest w stanie wytrzymać i czy dotrwa do procesu? A może ponowna próba samobójcza okaże się skuteczna i Emmie, osamotniona w swej rozpaczy, odzyska upragniony spokój?
Obowiązkowa lektura ku przestrodze. Mianowicie: uważaj na swoich znajomych, uważaj na to, z kim idziesz na imprezę, strzeż swojego życia w sieci. Pilnujcie się nawzajem, nie róbcie głupstw w pojedynkę - jedna nierozsądna (młodzieńcza) decyzja może zrujnować wszystko. Nie jest powiedziane, że to nie przytrafi się komuś obok nas. Pytanie - ile odwagi mam w sobie, by to powstrzymać? Ile hartu ducha musi mieć ofiara, by przetrwać kompromitujące przesłuchania, powszechny ostracyzm oraz zbrukanie swojego nastoletniego ciała? Kiedy wreszcie społeczeństwo otrząśnie się z amoku i zrozumie, że za gwałt ZAWSZE odpowiada sprawca, a NIGDY ofiara?
Sporo przed nami w tej materii. Póki nie nastąpią lepsze czasy, może warto zgłębić temat, rozejrzeć się wkoło, być czujnym na tyle, by w krytycznym momencie podjąć właściwą decyzję, by mądrze wybrać, by zrozumieć, że o gwałt NIKT SIĘ NIGDY NIE PROSI.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz