poniedziałek, 2 stycznia 2017

Robert Biedroń. Pod prąd/ rozmawia Magdalena Łyczko

WIZJONER ROBERT


Fajny człowiek z tego pana Biedronia. Ciepły, o otwartym umyśle, wielkim sercu i ogromnych pokładach dobroci i tolerancji. Prezydent, który wystawia kanapę przed ratusz i prowadzi (mniej lub bardziej beztroskie) rozmowy z mieszkańcami Słupska. Jeździ sobie autobusem do pracy i zanim dojedzie, to połowa mijających go ludzi ucina sobie z nim pogawędkę. #cool

Nie ekscytuję się jego historią polityczną, nie podpiszę się pod wszystkimi ideami, ale podoba mi się jego filozofia życia. Ateista przyjaźniący się z księżmi, zresztą zagorzały fan Papieża Franciszka. Wierny partner, lojalny przyjaciel, orędownik równości. Klasa sama w sobie.

Ujmuje mnie oczywiście jego walka o prawa kobiet. "Demokracja bez kobiet nie jest demokracją, tak jak całowanie po rękach nie do końca jest okazywaniem szacunku." To nieliczny (jeśli nie jedyny, jak dotąd) polityk, który dostrzega skostniałe stereotypy wdrukowane w nasze polskie realia. Odważnie i zawsze w punkt zabiera głos na temat przemocy:

"Wielu mężczyzn nie rozumie, że <nie> znaczy <nie>. Wciąż wielu gwałcicieli tłumaczy się, że to ona prowokowała, piła alkohol albo miała zbyt krótką spódnicę. Co za absurd! Przecież, do cholery, to nie krótka spódnica gwałci. Gwałci gwałciciel!"

Pan Biedroń to zwolennik nowoczesności, ale - nie odrzuca historii i tradycji. Zapytany, przykładowo, czy pozwoliłby postawić "pomnik smoleński" mieszkańcom swojego miasta, odparł, że wpierw by zapytał, gdzie chcieliby go umieścić i porozmawiałby o ich odczuciach. Bo - w jego mniemaniu - wszystko zawsze winno zaczynać się od dialogu.

[A to wszystko wiem właśnie z tej książki. Świetny wywiad, szybko się czyta, polecam!]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz