środa, 29 stycznia 2020

Boże Ciało/ reż. Jan Komasa

KTO JEST PRAWDZIWYM KSIĘDZEM? 


Bartosz Bielenia rządzi! Jego kreacja "robi" ten film, widz czuje się oczarowany jego charyzmatyczną twarzą od pierwszych minut filmu. Magnetyzujące spojrzenie, zmysłowy głos, filmowa (trochę oldskulowa) uroda.

Za Bartoszem idzie historia. Już wszyscy wiemy, że częściowo oparta na faktach, będąca (wg reżysera) zlepkiem różnorakich opowieści o fałszywych kapłanach. Wszyscy znamy fabułę: chłopak na warunkowym zwolnieniu z poprawczaka, zamiast trafić do stolarni w małym bieszczadzkim miasteczku, dziwnym zbiegiem okoliczności kieruje swoje kroki do kościoła, a stamtąd - na plebanię, gdzie natychmiast zostaje poproszony o pełnienie posługi.

Daniel zawsze był blisko Boga. W poprawczaku służył do mszy, bardzo chciał zostać księdzem. Wzór stanowił dla niego ksiądz Tomasz, który próbował dotrzeć do młodych chłopaków i pokazać im dobrą drogę. (zresztą Daniel "zapożycza"później jego słowa do swoich kazań) Konserwatywny widz z pewnością dostrzeże sprzeczność między wiarą chłopaka a jego czynami - ale to materiał na osobną dyskusję, w której musielibyśmy uwzględnić przeszłość Daniela, jego wiek, wdrukowane schematy zachowań, emocjonalny rozgardiasz i inne czynniki mające wpływ na kształtowanie naszej tożsamości.

W każdym razie Daniel zostaje kapłanem, o którym marzy "nowoczesny" kościół. Zawsze jest blisko ludzi, słucha ich, dotyka go każda tragiczna opowieść. Chce czynić dobro, chce być czysty jak Chrystus. Przez jakiś czas skupia wokół siebie skromną bieszczadzką społeczność, jest idolem młodzieży, prawi fantastyczne kazania. W momencie, kiedy odważnie wkracza w sam środek konfliktu dotyczącego feralnego wypadku samochodowego lokalnych mieszkańców, społeczność się buntuje. Daniel nie daje za wygraną i doprowadza do godnego pochówku kierowcy auta, obwinianego za wypadek, odrzuconego przez ludzi z miasteczka. Dla niego każdy ma prawdo być pochowany w świętej ziemi, każdy.

Daniel wie, co znaczy być wykluczonym, odczuwa piętno lat spędzonych w poprawczaku na swojej skórze. Ludzie - jak dotąd - identyfikowali go poprzez jego życiorys. Tutaj, na parafii, wreszcie oddaje serce innym. Ma czystą kartę. Uderza nas jego wrażliwość, pragnienie bycia dobrym, chęć niesienia pomocy bliźniemu. Widzimy, że on chce żyć Ewangelią, choć ma trudności w prowadzeniu tradycyjnego życia wg Dekalogu. Pod koniec filmu zobaczymy, że pozostawi po sobie wiele dobra, co dowodzi, że jeden człowiek jest w stanie zmienić życie innych, uratować ich z moralnej zgnilizny.

Niby wiemy, że Daniel popełnia świętokradztwo, ale jednocześnie zadajemy sobie pytanie: czy czyni coś złego? Czy krzywdzi innych? Niestety - dość szybko dopadnie go przeszłość, ale o tym przekonacie się sami. (niemałą rolę odegra tutaj ksiądz Tomasz, którego finalny wybór nie do końca przypada widzom do gustu, wielu nawet się z nim nie zgadza - osobna dyskusja) Końcówka wbija widza w osłupienie, pozostawia niedosyt, a przy tym wydaje się być konkluzją gorzkiej prawdy o życiu. Czyli: nie daliście chłopakowi szansy, to teraz macie.

"Boże Ciało" to baza do niekończącej się dyskusji na temat wizji Kościoła Katolickiego w Polsce. Obrazy wiernych, którzy w tygodniu hejtują wdowę po kierowcy, a w niedzielę padają na kolana - są nam raczej znajome. Obrazy księży, którzy z rozrzewnieniem wspominają małe grzeszki z seminarium - też. Obraz poranionej młodzieży, dla której zakład poprawczy to doskonała przepustka do wejścia w dalszy świat przestępczy - boli. W tym wszystkim Daniel - dla którego modlitwa jest święta, drugi człowiek istotny, walka o ideały - ważna. Kto zatem jest prawdziwym księdzem? Ten wyświęcony o podwójnej moralności, czy ten kapłan z serca, który chciałby iść ścieżką chrześcijańskich wartości i siać dobro? Sami zdecydujcie. Film świetny, trzeba obejrzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz