sobota, 1 lutego 2020

Mój piękny syn/ reż. Felix van Groeningen

WALCZYĆ DO KOŃCA CZY ODPUŚCIĆ?


Życiorys Nica i jego ojca Davida to doskonały materiał na film. Dla wtajemniczonych - historia oparta na faktach, obydwaj mają już na koncie sukcesy książkowe i od lat prowadzą kampanie uświadamiające na temat uzależnień. 

Uzależnienie zawsze zaczyna się niewinnie. Nic eksperymentował z narkotykami, "jak każdy nastolatek." Ba! Nawet jednego pięknego dnia ojciec pali sobie jointa z synem. Można? Można. To takie fajne, takie "bycie blisko" dziecka. Więź i te inne sprawy. 

Machina ruszyła. Nic jest uzależniony od dawna, sprytnie to ukrywa, zaciera ślady, więc nocne eskapady syna nie budzą początkowo u ojca nadmiernego niepokoju. Zresztą Nic zawsze przeprasza, płacze, obiecuje poprawę. Jest niezwykle uczuciowy, uwielbia swoje młodsze rodzeństwo. Kocha słowo pisane i dobrą muzykę. PIĘKNY SYN. 

Szybko okazuje się, że jest już za późno - Nic już ugrzązł w swoim narkotycznym świecie - wiedziony na przemian euforią i rozpaczą, uciekający i wracający, jak marnotrawny syn. Ojciec zawsze czeka - ZAWSZE. Pęka nam serce, ponieważ we flashbackach mamy migawki z przeszłości, na których bije z ekranu blask ich miłości, a ciepło rodzinne grzeje jak puchowy zimowy koc. Pomimo pewnej - nazwijmy to - "dysfunkcji" (rodzice rozwiedzeni, Nic mieszka z ojcem, a matkę odwiedza raz na jakiś czas), ich relacja jest niesamowita, oparta na szczerym dialogu, wypełniona lawą pozytywnych uczuć, akceptacji, lojalności, bliskości. 

Co zatem poszło nie tak? JAK to się stało, że mimo tak fantastycznego związku ojciec-syn Nic "pozwolił" opętać się chorobie? Właśnie o to chodzi w tym filmie: NIC SIĘ NIE STAŁO. Choroba nie wybiera. Możesz robić wszystko, być genialnym rodzicem, ale jeśli ziarno padnie na żyzną glebę - nie ma mocnych. Uzależnienie wykiełkuje, bardzo powoli, etapami, nieuchwytne. Gdyby był sposób, żeby je zatrzymać, każdy kochający rodzic wyprułby sobie przysłowiowe flaki, żeby tego dokonać. Tak też do pewnego momentu robi David, ojciec Nica - jest na każde jego zawołanie, niejednokrotnie wyciąga go z lokalnych spelun, odwiedza w szpitalu po każdym narkotykowym incydencie. Usiłuje dokonać niemożliwego - walczyć z chorobą, niejako w imieniu syna. I tu już pozostaje tylko walić głową w mur.

Skoro nawet zatrzymanie akcji serca u kumpeli, nawet standardowe "stoczenie się na dno" nie prowadzi do wyczekiwanej cudownej przemiany Nica - mamy dowód, że choroba jest bezlitosna. Kto nie jest świadomy, ten wreszcie pojmie złotą prawdę terapeutów - wyjście z uzależnienia jest możliwe tylko, jeśli człowiek uzależniony tego chce. Zakończenie filmu stawia znak zapytania, ale z realiów wiemy, że Nic jest trzeźwy od 9 lat, zatem to napawa nas nadzieją. Szczęśliwi ci, którym się udało. 

Wybitne kreacje aktorskie - duet Chalamet-Carell chwyta za serce i czyni opowieść jeszcze bardziej poruszającą. Rodzicu, dziadku, babciu, nauczycielu, nastolatku - obejrzyj, przemyśl. WARTO. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz