sobota, 15 kwietnia 2023

Wieloryb/ reż. Darren Aronofsky

 WIELORYB ROZPACZY


Zajęło mi ponad miesiąc, aby zebrać myśli po moim spotkaniu z „Wielorybem” (reż. Darren Aronofsky).  Przejechał mnie tak potężny emocjonalny walec, że nie sposób było się pozbierać.

Kto oglądał, ten wie. Okrzyknięto go arcydziełem, nie bez powodu. Jeden pokoik, w którym Charlie spędza ostatnie lata swojego życia (a my raptem dwie godziny), jest po brzegi wypełniony tak przeogromnym smutkiem i emocjonalną nędzą, że widz automatycznie od pierwszych minut chłonie je jak gąbka. Ale! – to nie jest wcale a wcale destrukcyjne, albowiem wraz z tą rozpaczą rodzi się w nas (mam nadzieję, przynajmniej!) bezmiar miłości, współczucia i szereg innych szalonych doznań, które kotłowały się pochowane głęboko, gdzieś tam, w środku.

Brendan Fraser jest niesamowity, on po prostu STAŁ się Charlie’m. Mając ograniczone ruchy (z wiadomych powodów), gra w większości twarzą. A te oczy! O matko – te oczy potrafią wyrazić wszystko! Mistrzostwo kreacji, Oskar w pełni zasłużony. Czapki z głów. 

Nie słyszałam jeszcze negatywnych głosów na temat „Wieloryba” (może poza absurdalnymi oskarżeniami o fatfobię, które z obrazem nie mają nic wspólnego). Łzy lecą nieposłuszne, przeżywamy swoiste katharsis. To jest jeden z filmów, których się nigdy nie zapomni, a odkopany z czeluści wspomnień, każdorazowo obudzi nas z uczuciowego marazmu, przypominając, co stanowi esencję życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz