czwartek, 19 lipca 2018

Moje serce w dwóch światach/ Jojo Moyes

MIŁOŚĆ PO RAZ ... TRZECI? 


"(...) można przez źle pojętą dumę kurczowo trzymać się urazy 
albo po prostu puścić ją w niepamięć i cieszyć się tym bezcennym czasem, który jeszcze nam został."



Nie da się przeczytać tej książki, nie znając historii Lou i Willa. (niewtajemniczonych odsyłam do pierwszych dwóch części tej "sagi") Duch Willa unosi się bowiem nad Lou i przenika jej myśli, stanowi jakoby odniesienie/ punkt wyjścia do jej nowojorskich poczynań. 

Zatem Lou rozpoczyna swoją pokręconą przygodę w wielkim mieście. Zgodnie z dewizą Willa - ŻYJ ODWAŻNIE - bierze się za bary ze swoją - do czasów Willa - niezbyt atrakcyjną egzystencją i postanawia mówić "tak" każdemu nowemu wyzwaniu. (co często bywa, o zgrozo, nieco szalone, a nawet niebezpieczne)

Pobyt w Nowym Jorku prowadzi Lou zawiłymi ścieżkami do odpowiedzi na rozmaite "życiowe" pytania: czy wytrwam w miłości na odległość? (kiedy trafia do N.Y., w Anglii zostaje jej bohaterski przystojniak, ratownik Sam) Czy umiem pozostać sobą w świecie rządzonym przez pieniądz, przepych i wielkomiejskie konwenanse? Kim jestem? Komu mogę zaufać? KIM CHCĘ BYĆ właśnie TU I TERAZ? 

Tymczasem pojawia się miłość nr 3 - surrealistycznie podobny do Willa, młody yuppie, Josh. Usiłuje "wychodzić" spotkanie z Lou - mistrz inteligentnego flirtu, a do tego troskliwy, miły i zabawny. (=ideał?) No i bum! Mamy to. Mamy miłość, nowy związek, nowe wyzwanie, nową nadzieję - a może TO JUŻ TO? 

Oprócz tego oczami Lou poznajemy historię polskiej imigrantki, Agnes, która wydaje się być umęczona życiem w cieniu byłej żony swojego ukochanego męża. Albo recepcjonisty Ashoka, którego żona dzielnie walczy o utrzymanie miejscowej biblioteki. Nie wspominając już o ekstrawaganckiej pani z pieskiem, Margot De Witt, której barwna osobowość i rodzinna tajemnica okazują się być największym zaskoczeniem w perypetiach Lou. 

Dla mnie Lou zawsze będzie miała twarz Emilii Clarke, kolorowego ptaka, paradującego dumnie w pasiastych rajstopach i odważnych strojach, z zaraźliwym, głośnym śmiechem i sercem na dłoni. I w zasadzie właśnie rozchodzi się o to, aby Lou taka pozostała - pytanie tylko, czy nowojorskie schematy zdołają ją ujarzmić i zamknąć w klatce "dobrych obyczajów", czy może jednak z pomocą najprzeróżniejszych zrządzeń losu Lou zdoła oswobodzić się z ograniczeń i żyć własnym życiem? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz