ŚMIERĆ NIE WYBIERA
Smutnej prawdy płynącej z tego filmu nie da się podważyć. Fakt faktem - wszyscy umrzemy. Śmiertelny w swej naturze człowieku - możesz być młody, piękny i przebojowy, a i tak dopadnie cię nieuleczalna choroba, na której rozwój nie mogłeś mieć wpływu. Bum!
Dokładnie tak ma się sprawa z bohaterką filmu, Marley Corbett (tutaj urocza i figlarna Kate Hudson). Ma wszystko, czego dusza zapragnie - niezaprzeczalną urodę, przyjaciół, karierę, przygodny seks. Jak to bywa w tego typu sytuacjach - los z niej paradoksalnie zakpi, gdy dowie się, że choruje na, nazwijmy to, mało eleganckiego i komfortowego, raka jelita grubego.
Wpierw jest wyparcie (w stylu: haha, jakie to przerażająco komiczne), potem rezygnacja (mam gdzieś leczenie), bunt (dlaczego ja), szaleńcza pogoń za życiem (mogę wszystko! i tak umrę!).Ba! Marley nawet pokusi się o planowanie własnego pogrzebu (kto z nas ani razu o tym nie myślał, ręka w górę!).
Gdzieś w tle - zakazana więź między nią a jej lekarzem onkologiem (w tej roli nieporadnie słodki Gael Garcia Bernal). Przedśmiertne oczyszczanie rodzinnej atmosfery (genialna Kathy Bates jako matka umierającej Marley). Plus rozmowy z Siłą Wyższą (Bóg czy Anioł - Whoopi Goldberg i tak jest świetna).
Tradycyjnie - w obliczu śmierci okazuje się, że nie taki diabeł straszny ... Nie takie życie straszne. W sumie nawet - będzie się za nim tęsknić. Do bólu.
Krótko: szkoda umierać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz