poniedziałek, 15 lutego 2016

Życie i śmierć/ Stephenie Meyer

PÓKI ŚMIERĆ NAS NIE (ROZ)ŁĄCZY


"Podszedłem do niej z dojmującym i wszechogarniającym poczuciem harmonii - 
jakby cały świat był taki, jak trzeba, o ile znajdowałem się blisko niej."




Faktycznie jest to "Zmierzch" opowiedziany na nowo, jak sugeruje autorka. A jednocześnie - unikatowa, elektryzująca odsłona starej powieści.

Fani Meyer nie będą zawiedzeni. Autorka, chcąc udowodnić, że uczucie paraliżującej zmysły miłości nie jest zarezerwowane wyłącznie dla "damy w opałach" (czytaj: Belli), wprowadza do historii nastoletniego odludka o imieniu Beau. Edwarda zaś zastępuje tajemniczą wampirką - Edythe.

Bawi się z czytelnikiem, żonglując podobieństwami do znanej nam doskonale sagi, jednocześnie wpuszczając do niej swoistą świeżość, oddech. Beau jest naprawdę przekonujący w swoim uczuciu, wierzymy mu.

Wystarczy, że powie: "Nie sądziłem, żeby mogło istnieć cokolwiek piękniejszego niż ona - ani w świecie ludzi, ani bogów, ani aniołów. Niczego już nie dałoby się w niej udoskonalić."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz