środa, 28 lutego 2018

Żółwie aż do końca/ John Green

MIŁOŚĆ NIE ZAWSZE ULECZY


"Nasze serca były złamane w tych samych miejscach. 
To przypominało miłość, lecz może niezupełnie nią było."

Jeśli istnieje idealnie odzwierciedlony obraz zaburzonego ludzkiego umysłu, to z pewnością "Żółwie..." zasługują na to zaszczytne miano. John Green w sposób mistrzowski prowadzi nas do zakamarków umęczonej chorobą psychiczną głowy nastoletniej Azy, pozwalając tym samym otworzyć się na inność, osobliwość, nie oceniając, nie kategoryzując i nie wrzucając do szuflady powszechnie panujących stereotypów. 

Oprócz tego "Żółwie..." to przepiękna i naprawdę unikatowa opowieść o ogromnym pragnieniu miłości, wbrew wszechogarniającym przeszkodom - zewnętrznym (trudna sytuacja życiowa Davisa) i wewnętrznym (choroba Azy). Relacja przepełniona poezją, czystością, dialogiem, ciepłem - nie ma jednak szansy się rozwijać, gdy choroba i natręctwa są silniejsze niż rozsądek i uczucia. Jak sama Aza powtarza, ta spirala nie ma końca. "(...) ukuto mnie w kuźni cudzej duszy" - powie.

Dzięki monologom wewnętrznym Azy i bezpośrednim zapisom gonitwy jej myśli, jesteśmy w stanie wejść w jej głowę i zrozumieć, co odczuwa chory człowiek - świadomy swych dysfunkcji, marzący o wyzdrowieniu i jednocześnie niepotrafiący tego uzdrowienia wywalczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz