piątek, 30 grudnia 2016

Bridget Jones 3/ reż. Sharon Maguire

NIEZWYCIĘŻONA BRIDGET 


Kto się spodziewał porażki "sequela", ten się mocno zawiedzie. Jakkolwiek historia ta nijak się ma do 3 części powieści (czego, tak przy okazji,  kompletnie nie pojmuję), to nie ujmuje jej uroku i humoru znanego z poprzednich filmów. 

Renèe Zellweger - mimo (nie sposób NIE zauważyć) nieco "odmienionej" twarzy, pozostaje tą samą niezdarną, roztrzepaną i emocjonalnie niestabilną Bridget (dzięki Bogu!). Jest genialna w swojej kreacji i śmiało można ją uznać za mocny punkt tej produkcji. 

Miłym zaskoczeniem okazał się Patrick Dempsey, a raczej jego bohater - idealny "drugi ojciec" dziecka głównej bohaterki, a tym samym jej niestrudzony adorator. 

Niektóre sceny powalają na łopatki - przykładowo, próba dotarcia monstrualnych rozmiarów ciężarnej Bridget na salę porodową. Majstersztyk!

Przesłodzenie historii w żaden sposób nie wpływa negatywnie na odbiór - widz po prostu kocha perypetie Bridget i trzyma kciuki za happy end. Go Bridget! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz